Olszakumpel, Arbuzkumpel - ​gram tekst piosenki (lyrics)

[Olszakumpel, Arbuzkumpel - ​gram tekst piosenki lyrics]

Gram to dla dobrych ziomali spod klatek
Gram to dla dobrych chłopaków sprzed kompów
Gram to dla samotnych ojców i matek
I wiem co jest grane, bo żyje w wieżowcu
Więcej towcu przemielili tu niż Pablo
Otwierają drzwi dłużnikom
Chociaż nikt nie biega z klamką
Piszę to w dobrej wierze
Że te kurwy się ogarną
Bo nie chce moich braci
Odwiedzać za bramą karną
To nie żaden gang ziom, więzy mocne jak lina
Jak przychodzi co do czego
Nie umywam rąk jak Piłat
Tylko ręczę za nich, na tym polega rodzina
I gram to dla nich dopóki
Nie zabierze mnie mogiła
Leci ślina na kurwy, które zrobiły krzywdy
I ślina na kurwy, które źle życzą nam
Choć przybędzie mi forsy to
Się nie zmienię nigdy


Przybyło kilogramów, a wciąż jestem taki sam

Nigdy nie chciałem być taki jak wy
Pewnie jestem na językach
Tak jak dupy waszych szefów
Bo zostając sobą, tylko będę kimś
Trzymam tempo skurwysynu
W świecie ciągłego pośpiechu
Gram to by z uśmiechem zrobić w końcu plik
I nie żeby się flexować
Chciałbym zrobić tę sałatę
I nie żeby banknotem, otrzeć z buzi łzy
Tylko żeby
Kiedyś wybudować na mazurach chatę
Nigdy nie chciałem być taki jak wy
Pewnie jestem na językach
Tak jak dupy waszych szefów
Bo zostając sobą, tylko będę kimś
Trzymam tempo skurwysynu
W świecie ciągłego pośpiechu
Gram to by z uśmiechem zrobić w końcu plik
I nie żeby się flexować
Chciałbym zrobić tę sałatę
I nie żeby banknotem, otrzeć z buzi łzy
Tylko żeby
Kiedyś wybudować na mazurach chatę

Jak witam się z bratem, to słyszy osiedle
Zlepia się jakbyś, pierdolnął w bęben
Gram dla niego, bo zawsze wierzył we mnie
I liczy, że w końcu do szczytu dosięgnę
Ja poruszam się pewnie, no bo jestem u siebie
Mordo lepiej zasuń kieszenie
Jak przechodzisz sobie przez moje osiedle
Chłopaku, dla jakiej drużyny ty grasz?
Nadejdzie dzień meczu, to zostaniesz sam
Na szczęście do końca lojalny mój skład
024 CREW, tysiąclecia
Leci ślina na kurwy, które zrobiły krzywdy
Ślina na kurwy, które życzyły źle
Chociaż przybędzie sosu
Ja się nie zmienię nigdy
Przybyło centymetrów, dalej na karku mam łeb

Nigdy nie chciałem być taki jak wy
Pewnie jestem na językach
Tak jak dupy waszych szefów
Bo zostając sobą, tylko będę kimś
Trzymam tempo skurwysynu
W świecie ciągłego pośpiechu
Gram to by z uśmiechem zrobić w końcu plik
I nie żeby się flexować
Chciałbym zrobić tę sałatę
I nie żeby banknotem, otrzeć z buzi łzy
Tylko żeby
Kiedyś wybudować na mazurach chatę
Nigdy nie chciałem być taki jak wy
Pewnie jestem na językach
Tak jak dupy waszych szefów
Bo zostając sobą, tylko będę kimś
Trzymam tempo skurwysynu
W świecie ciągłego pośpiechu
Gram to by z uśmiechem zrobić w końcu plik
I nie żeby się flexować
Chciałbym zrobić tę sałatę
I nie żeby banknotem, otrzeć z buzi łzy
Tylko żeby
Kiedyś wybudować na mazurach chatę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować