Szpaku, 27.FUCKDEMONS - Zespół Cotarda tekst piosenki (lyrics)

Szpaku [Mateusz Szpakowski] Młody Simba

[Szpaku, 27.FUCKDEMONS - Zespół Cotarda tekst piosenki lyrics]

Chciałbym zapomnieć o rzeczach
Co ciągle we mnie siedzą
Dla mnie te złe nawyki to przejebany przerost
Zawiodłem się na sobie
Bo ufałem złym ludziom
Nie wierzę przez to w miłość
I pewnie to brzmi głupio
Mam w chuju, co se myślą
Uśmiechy na wyzwiskach
Wiesz jakie to uczucie
Kiedy stres Ciebie ściska?
Bez ruchu w moim łóżku, sięgam powoli piekła
Ah, już nie poczuję szczęścia
Tabletka o dziesiątej, a w głowie toczę wojnę
Rany w podświadomości, rany na mojej mordzie
Telefon w trybie offline
Nie obchodzi mnie moda
Bo zawsze byłem typem
Co wolał siedzieć w kątach
Kaptur na moją banię, niezjedzone śniadanie
Nic w siebie już nie zmieszczę
Bo przepełniony bagnem
Aniele Stróżu, czuwaj, bo nie wiem
Co odjebię miałem przy sobie bliskich
A dzisiaj każdy w niebie
Zamarza mi całe ciało, nie dlatego
Że jest zima tylko nikt nie dał mi ognia
Który dałby drugie życie
Wiem, że liczenie na kogoś nie
Za bardzo coś podziała
Bo nie ma drugiego jak ja
Jestem pojebanym świrem
Wylewam rany na smutki
Mój czas życia jest za krótki
Żeby nie patrzeć za okno
Świat jest cały pełen pustki
Dzwonisz, nie wydusisz słowa i
Wybuchasz płaczem od tak
Miało wszystko być inaczej
A to tylko Twoja wola

Na wszystko potrzeba czasu
(na wszystko potrzeba czasu)
Czaszki po umarłych ludziach
(czaszki po umarłych ludziach)
Nigdy nie podpiszę paktu
(nigdy nie podpiszę paktu)
Mogłem nie zobaczyć jutra
No bo nie miałem w planach
Wychodzić na światło dzienne
Powiedz, co to we mnie
Krzyczy, w moim lustrze, w mej łazience?
I powiedz, kogo Ty widzisz
Kiedy spotykasz się ze mną?
Czy traktujesz poważnie
Czy traktujesz mnie serio?

Tutaj amor siedzi w czołgu
Ma bazukę oraz granat
Nie ma tu miłości, chcesz
Zostaniesz rozjebana
Od tematu pchanego w sreberku
Po własną wytwórnię z piętnastolatkiem
Który żuje mainstream jak gumę
Leci Polo G, GBE i "3HUNNA"
Najebany słucham Chiefa
Z dłoni robię airguna (pow, pow)
Na numerach krzyczę, żebyś walczył o marzenia
W międzyczasie się poddaję
Nie mam dnia bez upodlenia nie gniecie kasa
(kocham zarabiać)
Nie gniecie sława (kocham wydawać)
Zjada mnie widmo
Co nie daje mi tu z łóżka wstawać
Łapie mnie atak, dzwonię po taksę na OIOM
Trzeci raz w tym tygodniu, mówią
Że mi nie pomogą
Porządnie nie paliło Ci się nigdy pod dupą
A pierdolisz o zasadach
Które tu nie funkcjonują
Mmm, ciągle grzałem jak The North Face
Jestem demonem, odkąd nie ma Cię koło mnie
Witam w świecie
Gdzie raperzy to maszynki do melodyjek
I wolę to, niż słuchać, co tu jest prawdziwe

Posłuchaj, laska umierała w mojej
Szkole mi na rękach bo przedawkowała leki
Dlatego ciągle już pękam
Nienawidzę, kurwa, ludzi, którzy
Krzywdzą, kurwa, wszystkich
To jest rap dla pokrzywdzonych
Bo mam w piździe duże pliki

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować