300 Mil Projekt, Bonson, HuczuHucz - Zamieńmy Słowo tekst piosenki (lyrics)

[300 Mil Projekt, Bonson, HuczuHucz - Zamieńmy Słowo tekst piosenki lyrics]

Miałem sen który minął i parę słów skreślam
Bo nie dane mi zwykle jest snów pamiętać
Wiesz, byłem gdzieś tam, Ty byłaś też
Mam wrażenie
Że szukałaś kogoś lub jakiegoś miejsca
Podminowana, że się strach odezwać
Ciekawe, że kiedy widzimy się na jawie
To nigdy nie jest tak
A no nagrywam, pracuje, mieszkam
Nie pytaj "co tam u mnie" - dłuższa refleksja
Pogadaj ze mną o swoich projektach
Perspektywach awansu i gaworzeniu dziecka
Co? Robi się ciemno, pustoszeje deptak
Patrz po ludziach
Jak każdy szuka własnego miejsca
Wracają tam gdzie ich adresy, ale
Gdzie powinni znaleźć się często
Nie wiedzą niestety wcale
Ja w sumie mam tylko tu i teraz
Chce nawiązać więź, a reszta znaczenia nie ma



A więc zamieńmy słowo
To przecież takie proste
Byle nie zbyt krótko i nie o tym co istotne
Zrobi nam to bankowo, na chwile choć dobrze
Na tą chwilę wszystko stanie
Się jasne jak słońce

Wrócisz do domu o 16 jak co dzień
Znowu się będziemy kłócić
Znowu drzwiami trzasnę
Znowu spytasz o robotę
Czemu nie mam jej i czemu
Dalej robię z domu hotel
Proszę porozmawiajmy trochę Mamo, bo
Mało wiesz o mnie
Choć dobrze znasz tożsamość
A nie wiesz, że palę i
Ćpam od 7 lat ukrywałem
Że nagrywam rap przed Tobą
Nie wiem po co, może się bałem reakcji
Bo Twój wrzask stale był przeszkodą
Żeby zamienić słowo
Upływa czas już nie pamiętam
Gdy ostatni raz mówiłem
Że Cię kocham - miałem może 5 lat
Teraz spięcia, mijamy się po kątach
Znajomi zawsze wierzą Ci
Że mamy dobry kontakt
Wyciągam zdjęcia i chce Ciebie zrozumieć
Zamieńmy słowo Mamo, a opowiem Ci co u mnie

A więc zamieńmy słowo
To przecież takie proste
Byle nie zbyt krótko i nie o tym co istotne
Zrobi nam to bankowo, na chwile choć dobrze
Na tą chwilę wszystko stanie
Się jasne jak słońce

Nie czas na nietuzinkowość, erudykcje
Zamień słowo o tym co błahe i prozaiczne
Jak te powroty po dziurawych drogach
Styrane zawieszenie błoto na progach i pogoda
Która potrafi ten kraj sparaliżować do cna
Nic nie mów, to jak dolać oliwy do ognia
Ja dopijam swoje, a Ty dopal jointa
I opowiedz o powrotnej drodze
Na święta z Lądka
A to się matka ucieszyła pewnie
Nawet jeśli nie ma co się oszukiwać jeszcze
Że zabawisz tu dłużej niż miesiąc
Tacy jak Ty, choć kochają
Skorzy tu żyć nie są
Ej, nie myśl, że Cię oceniam
Nic z tych rzeczy
To samozachowawczy instynkt
Chcę Ci oszczędzić odnajdywania sensu
W miejscu
Na które często nie da się patrzeć bez słów

A więc zamieńmy słowo
To przecież takie proste
Byle nie zbyt krótko i nie o tym co istotne
Zrobi nam to bankowo, na chwile choć dobrze
Na tą chwilę wszystko stanie
Się jasne jak słońce

Chciałem zapytać Cię "Co słychać" tylko
Jak tam? Radzisz sobie? W końcu
To dwa różne miasta
Setki kilometrów, a jest tylko kilka chwil
Wiesz, skończy mi się konto
I zaczniemy znowu milczeć
Bałem się o to pusto
Na mieście odkąd prawie jesień
Już deszcz pada, zamknięte okno
Ja wiem to miasto nic nie daje
Bierze wolność i też bym stąd wyjechał
Ale trzyma mnie tu wciąż coś
Nie brakuje Ci nic? Nic nie męczy?
Masz nowe szanse
Teraz szkoda by je spieprzyć
Ja co dzień walczę
Teraz pora by wejść w mainstream
I jakoś leci szkoda
Że na różnych końcach tęczy
Pogadał bym o niczym, ale czas się kończy
Wolę dowiedzieć się jak Ty to
Widzisz i czy to jeszcze
Kurwa! Halo! Przepraszam
Nie miałem odwagi pójść na całość

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować