Antologia Polskiego Rapu, Łona, Webber - Łona i Webber - Kaloryfer tekst piosenki (lyrics)
[Antologia Polskiego Rapu, Łona, Webber - Łona i Webber - Kaloryfer tekst piosenki lyrics]
Ale żyłem z myślą, że
Jest jakoś późny sierpień, może
Wczesny wrzesień, ale mimo wszystko
Lato w pełni
A tu jesień mi gruchnęła przez grzejnik
Taki wyrok bez sądu, bez prokuratorów
Następna jesień, strach pomyśleć
Która to już
Bez zapowiedzi, bez jednego słowa wcześniej
Szczecińskie ciepłownictwo mnie doświadczyło
Tak boleśnie
Tli się, ale już gaśnie płomyk dla mnie
I tak strasznie boli
Że czas mnie goni nieustannie
To jest poważniejszy, niż
Mogłoby się wydawać, numer
O tym, że czas nieubłaganie upływa
A my nie możemy się
Z tym pogodzić szczęśliwie Łona
Nie brnie w niestrawny
Filozoficzny dyskurs rzecz wykłada po
Swojemu sięga więc
Jak to wcześniej miewał w zwyczaju
Po prozaiczny element
Otoczenia – grzejnik, raptem
Parę chudych żeberek, przez które
W chłodniejsze dni przepływa ukrop
Nadaje mu moc sprawczą
Przypisuje rolę surowego sędziego, krążąc
Wersami wokół przedmiotu
Prawi o rzeczach elementarnych tudzież o
Przemijaniu oczywiście robi to na
Okrągło, komplikując sobie język, żeby pewne
Rzeczy powiedzieć w niedzisiejszy sposób
Z rzadka słyszanymi słowami, po literacku
Ale z wdziękiem
To musi zapewniać odrobinę komizmu
Tyle że śmiesznie nie jest
Wraz z nadejściem kolejnej
Jesieni w życiu szczecinianina
Słuchaczowi też robi
Się chłodniej zwłaszcza
Że beat grzeje tylko troszeczkę tą swoją
Mikromelodią, ładną elektroniką Webbera
Kojarzącą się z tym
Co robili Noon czy Emade dopiero teledysk
Realizujący przekorną myśl
Żeby o kaloryferze
Nawinąć w skansenie, wzbogacony aluzjami
Do poprzednich dokonań Łony
Pozwala odetchnąć