Arab, Homex, Qry, Guli - Connecting People tekst piosenki (lyrics)
Arab [Gabriel Al-Sulwi] Podkarpacia, Polska
Qry [Patryk Lubaś] Jasło, Polska 🇵🇱
[Arab, Homex, Qry, Guli - Connecting People tekst piosenki lyrics]
Całego się dać ci, czuję cię obok
Powiązani nićmi, powiązani sobą
Zamykasz mi licznik, czy miłość, błogość
Chciałem ten ostatni raz zasnąć
Przy niej błogo
I niczym się nie martwić, zawinięty w kokon
I nigdy nie obudzić się
Gdy otwierasz oczy mi
Tylko szczerość, ja i ty
By nigdy już nie łudzić się
A może niezłudny mi - polubiłem smutnym być
Kosmos dał mi cię, kosmos dajesz ty mi
Ile jestem warty to czas pokaże
Ktoś budzi mnie do życia z martwych
Mijam twarze wyblakłe jakby
Ciekawe, czy wyblakły same
Czy nigdy nie miały kolorów?
Trochę mnie to martwi
Bo nie zastanawiasz się nad tym
W swoim świecie pozorów
W swoim świecie pozorów
Connecting people, connecting people
Connecting people jak Tokio
Ej, ej, ej, ej
Budzę się rano, koleżko (cześć)
Z buźką uśmiechniętą
Podchodzę do okna, widzę słoneczko
Witam się z nim, mówię "siemaneczko"
(siemaneczko)
Fajnie jest tu, ale ty dobrze wiesz, co
(wiesz, co)
Nie mam czasu, muszę pizgać te rapy
Nie pisz już do mnie i nie dzwoń
(nie dzwoń) nie
Przez ognistą wodę płynę i ciężko
Żyłem jak w raju na Ziemi i
Przez to alkohol i suki
To nie jest niebo, kurwa, tylko piekło
(piekło)
A to co pękło, to nie tylko butelki czystej
(czystej)
Słuchaj, teraz płacę tu za swoje błędy
Jak mi tu szmal wydawał w wieliczce
Na psychice mam bliznę
Ale z czasem to przejdzie
Dosyć już mam gorzkich żali, posłuchać chcę
Słodkie były dla mnie jak doktor Oetker
Zaglądam w głębię swojej duszy
Szukając siebie
W życiu poznałem dobrych ludzi i takich
Co zamiast serc mają kamienie
I mam brudne myśli, chociaż beret mam sprany
Wiesz, a czas to mój lekarz, bo koi mi rany
Czaisz?
Connecting people, connecting people
Connecting people jak Tokio
Mam moje zdanie, a własne zdanie
A to są powiązania
A chlanie wody, to są powiązania
Mam dystans do wiązania z ludźmi się, ziom
Powiązania ja gonię ciągle coś
Co nie brzmi już jak kawał
Jakieś paranoje i, mówi do mnie mała
Że ten świat po to jest chory na banię
Żeby samemu to zwalczać
I ciągle powtarzam se w
Głowie "się śmiej, jej, jej"
Nie ciągnie mnie władza, bo nie stosuję jej
Się do tego, nie pytaj ciągle, dlaczego
Mam jebnąć te dno i mówić, że do następnego
Kolego ja serio nie chciałem i udowadniałem
Że problemy były tylko dorastaniem
Ja fajnie mam w bani, uderza mi
Granie, gadam, nie chwalę się
Bo nie ma wcale czym
Biorę łyk, nie piję łychy
Choć z bratem mym napiję się
Ja biorę drin i koję sny
A to jest me powiązanie
Connecting people, connecting people
Connecting people jak Tokio
Muszę znać siebie
A to jak miliard w rozumie i wielka gra
Chcą odpowiedzi, a nie jestem pewien
A liczy mi czas, tik tak
I choć nie mam tu masek jak Jim Carrey
I choć milion problemów ląduje na banię
To muszę z twarzą wyjść ja sam nie wiem
(nie wiem)
Gdzie tu logika i prawda (no gdzie?)
Jestem tu jak Pitagoras
Bo w kółko tu daję to mordom na kwadrat
(mordom na kwadrat)
Z kwaśną miną rzucam mięsem
A to bywa gorzkie, co?
Niech te dziwki płacą słono mi
No chyba, że, ziom, słodkie są
Coś z niczego jak Billy Gates
(jak Billy Gates)
Hakuję system, by do windy wejść
(do windy wejść)
I śmigam se w górę jak na Everest
(jak na Everest)
Na dachu świata tak pięknie jest
(tak pięknie jest, pięknie jest)
Kosmos, kosmos, kosmos
(Connecting people, connecting people
Connecting people jak Tokio)