Bedoes, White 2115, Blacha 2115, FLEXXY 2115, Kuqe 2115 - 2115 tekst piosenki (lyrics)
Bedoes [2115] Borys Przybylski
White 2115 [Sebastian Czekaj] Milanówek, Polska 🇵🇱 [Młody Łajcior]
Kuqe 2115 [Polska] 🇵🇱
[Bedoes, White 2115, Blacha 2115, FLEXXY 2115, Kuqe 2115 - 2115 tekst piosenki lyrics]
Chciałem robić rap, by się wyrwać z dziury
Miałem tam utknąć, ćpać i pić, kraść
By żyć lub popaść w długi
Albo zostać w pracy, zgarnąć
Trochę kasy, znosić szefa
Co znowu mnie wkurwił
Dziś to nic nie znaczy
Tu gdzie dorastałem jestem bardziej
Znany niż burmistrz
Robię projekt życia, mając dziurę w bucie
Ale nic nie może we mnie pęknąć
Jestem typem typa
Co miał tupet złapać swój los
I spuścić mu wpierdol
Kiedyś już chciałem się poddać
Ale ktoś czuwa nade mną
Wszystkie porażki były tylko lekcją
Dziękuję Panu za błogosławieństwo
Panie Boże, się nie spodziewałem takich liczb
Tam skąd jestem nie wierzyli
I mówili "Jaki ojciec, taki syn"
Gdyby nie muza kradłbym tiry, spisz to, mordo
Będzie billboard w jebanym Tokio
Wiedniu, Oslo, Berlin, warsaw
Wszędzie wjazd mamy jak offroad
Bo od pracy za minimalną
Do wakacji na wyspy z palmą
Wszyscy tacy sami jak wcześniej
Bo nikt nie zachłysnął się sławą
Miałem wiarę, że wyjdzie z rapem
Odkąd widziałem Window Shopper
Pisałem Californię jak komornik
Wchodził na chatę
Na ścianach była pleśń teraz Rolex razy pięć
Znam tych zjebów od dziecka
Ale bez nich jebać tego Rolexa
Na ścianach była pleśń teraz Rolex razy pięć
Znam tych zjebów od dziecka
Ale bez nich jebać tego Rolexa
Gdyby nie forsa i moi bracia, tylna kanapa
Blowjob w Maybach bye, bye
Stały grind, więc nie wieder herman
Każdy problem sprawił, że dorosłem
Ale w środku dalej jestem małym chłopcem
Kiedyś się musiałem prosić o jebane wolne
Dzisiaj zapierdalam w lato
Jesień, zimę, wiosnę, ale bez szefa
Żeby móc pić to musiałem kraść w sklepach
Odliczałem dni tylko do końca miecha
A grałem na maszynach
Czułem się jak w Las Vegas
Pojebany hazard, przeważnie miałem pecha
Zawsze chciałem żyć, a nie tylko narzekać
Heute ganze Nacht mach' ich Brot wie Bäcker
Już nie martwię się o kwit
Jak go nie ma chuj z tym
Weil mit meinem Team ist alles besser
Na ścianach była pleśń teraz Rolex razy pięć
Znam tych zjebów od dziecka
Ale bez nich jebać tego Rolexa
Na ścianach była pleśń teraz Rolex razy pięć
Znam tych zjebów od dziecka
Ale bez nich jebać tego Rolexa
Pamiętasz, jak nie było nic
Kupiliśmy alko za pierwszy nasz kwit
Pierwsze nasze bójki, podsyłałem
Tobie MP3-ki, pytałem, czy to jest styl
Ty, a pamiętasz
Jak mnie przyciąłeś na zioło?
Nie, sorry, wypadło mi z głowy
Pamiętasz, jak nas wyjebali z domówki
Jak nagrywaliśmy "Co robisz"?
Mhm, teraz mamy label, mhm
Chcą z nami zdjęcie
Mhm, ale nawet wtedy jedziemy na
Oriencie i ciągle pod sprzętem
Aha, miałem dwa złote, jedne buty
Jedno marzenie i było nas pięciu
Miałem dwa złote, jedne buty
Jedno marzenie i właśnie je spełniam