Bedoes - Puszki, Kartony, Butelki tekst piosenki (lyrics)
Bedoes [2115] Borys Przybylski
[Bedoes - Puszki, Kartony, Butelki tekst piosenki lyrics]
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Wszędzie te puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Odgradzam się od tej reszty
Oni są puści jak puszki, kartony, butelki
Ojciec spierdolił I nie żyje
Więc raczej nie wychowa mnie
Babcia prosi Boga, żeby uratował mnie
Na tych blokach już mi szkoda biec
Mam opcje dwie - albo ja wciągnę ulicę
Albo ona mnie
Tutaj serio ciężko jest jakiegoś zioma mieć
Każdy w kieszeń patrzy tobie I pokonać chce
Matka ci kupiła buty I iPhone'a też
W mojej szklance z kranu woda, a nie Arizona
Ej buty już dwa lata mam te same
Kurtkę kupiła na urodziny mi ex
Mikrofon to jedyne, o co prosiłem mamę
Nie mam żadnego studia, gówno jest na USB
I popatrz na mnie
W dokumentach mam wpisane siedemnaście
A te pizdy to moi synowie chyba
Kurwa dzwońcie po ich matkę
Ja moje miasto chcę wrzucić na mapę
Jeśli mam umrzeć, to chcę ze squadem
Z twoją laską chcę wrócić na chatę
Jak zrobię tę kurwę, to podam ją dalej
Bo znam tę zasadę
Węże są nie tylko w trawie
Żadnego kłamstwa nie trawię
Jeśli celuję, to trafię
Jeśli nie trafię, to trafią moi ziomale
Bo to jest squad
Nie gadaj o mnie, póki nie wiesz
Przez co żeśmy tu przeszli
By mieć dzisiaj coś
Zbieraliśmy puszki, kartony, butelki
Nie gadaj o mnie
Jeśli nie masz pojęcia o mej dzielni
Odgradzam się od tej reszty, oni
Są puści jak puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Wszędzie te puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Odgradzam się od tej reszty
Oni są puści jak puszki, kartony, butelki
Tutaj suki umawiają się na
Blanta, nie na randki
Mój anioł stróż ma tu pełen etat
Kiedy przestaję ogarniać, słyszę płacz matki
Moja ambicja z sumieniem gdzieś palą peta
Nie słucham wiadomości z radia
Nie znoszę papki
Moim wyznacznikiem prawdy nie jest gazeta
Jeśli to co kocham mnie nie wykarmi
To spytaj na dworcu centralnym o Bedoesa
Nie gadajmy o edukacji
Zawsze chciałem całość, nie pierwiastki
Parę przypałów I dwie rozprawy jakoś
Zniechęciły mnie do pisania rozprawki
Wszyscy chcą, bym robił coś
Zajął się pracą I szkołą
Powiem im tak jak psychiatrze: "Może mnie nie
Być skoro nie mogę być sobą"
Ja moje miasto chcę wrzucić na mapę
Jeśli mam umrzeć, to chcę ze squadem
Z twoją laską chcę wrócić na chatę
Jak zrobię tę kurwę, to podam ją dalej
Bo znam tę zasadę
Węże są nie tylko w trawie
Żadnego kłamstwa nie trawię
Jeśli celuję, to trafię
Jeśli nie trafię, to trafią moi ziomale
Bo to jest squad
Nie gadaj o mnie, póki nie wiesz
Przez co żeśmy tu przeszli
By mieć dzisiaj coś
Zbieraliśmy puszki, kartony, butelki
Nie gadaj o mnie
Jeśli nie masz pojęcia o mej dzielni
Odgradzam się od tej reszty, oni
Są puści jak puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Wszędzie te puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Odgradzam się od tej reszty
Oni są puści jak puszki, kartony, butelki
Nie gadaj o mnie, póki nie wiesz
Przez co żeśmy tu przeszli
By mieć dzisiaj coś
Zbieraliśmy puszki, kartony, butelki
Nie gadaj o mnie
Jeśli nie masz pojęcia o mej dzielni
Odgradzam się od tej reszty, oni
Są puści jak puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Wszędzie te puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Puszki, kartony, butelki
Odgradzam się od tej reszty
Oni są puści jak puszki, kartony, butelki