Brudne Serca - Czy na pewno tak chcesz tekst piosenki (lyrics)

[Brudne Serca - Czy na pewno tak chcesz tekst piosenki lyrics]

2002 fajny vibe, yo
Methode Clique De La Smarks i Jobiks, ta

Każdy kiedyś start miał
Powrót w to jak slajd
Zanim grali Rap Time, a ja nie byłem Da Smark
Własne vibe cieszyły jak South Park
Ale demyt, kiedy człowiek rośnie
Rosną też problemy, coś umiera jak Kenny
Wkurwia cały świat i ty świat też wkurwiasz
Nieprzespane noce, a przespane popołudnia
W szkole na funkla
Wyraz twarzy to 'ehmmm' A co jest grane?
Zebrał bym brygadę
Bo raczej jest potrzebne coś lajtowe rzeczy
(te) , ciekawe rzeczy (te)
Te rzeczy potrzebne
By było spoko mi, mimo wkurwiających dni
Wciąż liczę na nich, to pobyt na melanżach
Których nie umiesz nazwać, prosta pauza
Nie polegam na kolegach


Tylko z nimi robię świat
A ten temat debat jebać o
Tym kto zostanie z nas
W tym samym miejscu, wszystkich kotom
Życzę prawdy w szczęściu, kobiet jak balsam
Plus świadoma rutyna, ja jestem Da Smarks
No i daję wam big up, to mentalne plecy
Kiedy siła to masa, stoją sile naprzeciw
Inni mówią que pasa, a tutaj jak Stasiak
2cztery7 cały czas schematy naliczam
Enigmatycznie wyczaj co wartość tu ma
To podróż po muzyce jak Chali 2na
To pasi jak ulał wobec struktur nastałych
Niezależnie, unite, to zawali paraliż
Nie mam granic i dlatego wkurwiam wszystko
A czasami, starczy iść coś wszamać w bistro
By stąd urwać się i odnaleźć imię
Nikt nie myśli chłodno
Kiedy goni go sentyment
Chwila na wydech, resztę obok postaw
Pozdrowienia, Smarki Smark, Method star

Kiedy zrobisz coś nie tak całkiem świadomie
Naciśnij STOP w swoim magnetofonie
Kilka razy przewiń tę skrecz taśmę
I zapytaj siebie, czy na pewno tak chcesz
Kiedy zrobisz coś nie tak całkiem świadomie
Naciśnij STOP w swoim magnetofonie
Kilka razy przewiń tę skrecz taśmę
I zapytaj siebie, czy na pewno tak chcesz

Łażę tu i ówdzie, skupić się nie mogę
Mam problemów w kurwę, ze sobą, hajsem
Bogiem
Układam swoje puzzle w całym tym gównie
Raczej nie jest to łatwe, a wręcz arcytrudne
Pojąć ziemską kulę, w której
Ludzie są tłumem, rozumiesz?
Ja nieczęsto, człowieczeństwo ginie
Społeczeństwo gnije
Tęskno mi do czasów kiedy
Byłem szczylem, serio, to nie atut
Mieć to serce wrażliwe, bo masa karykatur
Weźmie to za bilet, byle zniszczyć czyjeś
Tak mało przyjaciół, teraz dopiero widzę
A gdy kochasz prawdziwie
To lepiej kochać ciszej
Albo w ogóle milczeć, tego uczy życie
Beznadziejny system w którym jesteś blichtrem
Małym jak piksel, wciąż prowadzę nawijkę
Dbam o swoją klikę, mam tu swoją skryzję
Ty odkryłeś Amerykę, a tu mój constans
Kraj cud reform - Polska, szary beton
Szorstka rzeczywistość
Piję kolejnego bronksa
By stąd czmychnąć gdy przypłynie forsa
Gdy pochowam ojca i pożegnam matkę
Może dotrwam do końca, może wcześniej zgasnę
Włączam wyobraźnię, staram się jak mogę
By grać fair na stadionie
Wygrać fejm i mądrą żonę
Co nie czaisz? Nie chodzi o skarbonę
Ale kapitalizm
O mentalność w której zatapiani tracą głowę
Ja chcę się postawić
Ale często błądzę w chuja wartych koneksjach
Nie marzę o Lexach, Rolexach i kompleksach
Z osiedla koleżka, czasem bierność i rezerwa
Nie spędzam czasu, bo to on mnie spędza
Na pieprzony poligon, jestem Zkibwoy
Tam gdzie wszyscy idą jak bydło
Pozbywają się imion
Wolność jest religią, ale też utopią
Płonie gibon, no i so, yo, spoko

Kiedy zrobisz coś nie tak całkiem świadomie
Naciśnij STOP w swoim magnetofonie
Kilka razy przewiń tę skrecz taśmę
I zapytaj siebie, czy na pewno tak chcesz
Kiedy zrobisz coś nie tak całkiem świadomie
Naciśnij STOP w swoim magnetofonie
Kilka razy przewiń tę skrecz taśmę
I zapytaj siebie, czy na pewno tak chcesz

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować