Z.B.U.K.U, Chada x RX - Desperackie Rozrywki tekst piosenki (lyrics)
[Z.B.U.K.U, Chada x RX - Desperackie Rozrywki tekst piosenki lyrics]
Desperackie rozrywki
Wycieczki szlakiem melin, speluny i dziwki
Wódka i używki, wszystko się mieszało
Pełen brak kontroli i moralny chaos
Mówię Ci serio, nie było mowy
Żebyśmy wtedy wyhamowali
Takiego tempa za żadne skarby
Najlepszy sprinter by nie przypalił
Setki skandali, lokale nocne
Kilkumiesięczny pieprzony taniec
Alkoholowo narkotykowa i chuj wie
Jeszcze jaka tam zamieć
W przeróżnym stanie się znajdowałem
Żyłem z dnia na dzień w jakimś amoku
Nie podobało się to wątrobie
Podobnie zresztą rodzinie kroków
Spore ilości wódki i
Prochów, wszyscy wiedzieli, że przesadzałem
Wtedy na dziupli tam u Cielaka to
Dobry tydzień chyba nie spałem
Mam przed oczami pamiętny balet
ZBUKU nad ranem jeszcze pijany
Zajebał kreske, zapalił skręta
Poszedł na studia zdawać egzamin
Pieprzone stany, jak pojebany
Wszędzie jeździłem napierdolony
Moi koledzy, bardzo przytomnie
Poprzebijali w nocy opony
Okres szalony był niewątpliwie
Alkohol nieźle mnie sponiewierał
Do tego prochy
Więc zaistniałem w niektórych
Kręgach jako desperat
Nie ma potrzeby, by Cię nabierać
Ani wybielać się tutaj nie chcę
Zakładaliśmy się miedzy sobą
Kto ziomek wciągnie najdłuższą kreskę
Chociaż tak było, więcej tak
Nie chcę, posłuchaj tego, o ja pierdolę
Prawie trzy paki, w chuj porobiony
Zapierdalałem za dnia motorem
Wiem, że to bardzo chore rozrywki
No ale wtedy mnie to bawiło
Dzisiaj choć patrzę na to krytycznie
Wiem że bez tego by mnie nie było
Bez tego by nas nie było
Desperackie rozrywki
Wycieczki szlakiem melin, speluny i dziwki
Wódka i używki, wszystko się mieszało
Pełen brak kontroli i moralny chaos
Ziomuś nie miałem wtedy kontroli
Leciałem po swoje jak Boeing
Nakryty stolik, świat alkoholi
Czasy gdy jeszcze nie byłem na swoim
Wóda i dragi i to za bardzo, jestem świadomy
Już tam nie wrócę
Zamykam ten rozdział i wyrzucam klucze
Parę nauczek mi dała ta lekcja
Już wiem co to znaczy trzy doby nie przespać
I leżeć na lekach sam w domu na zjazdach
Uwierz mi ziomek – gruba jazda
Mamo nie słuchaj, jestem za szczery
Goniłem śmiecia jak Tomy za Jerrym
A wielkość źrenic to księżyc w pełni
Stąpałem wtedy po cienkiej krawędzi
Nie miałem więcej chęci na to
Bez żadnej deski se wpadałem na stok
Odpalony nie mogłem zgasnąć
Chciałem to przepić i po prostu zasnąć
Hasło przewodnie: desperat
Znam te rozrywki, używki, melanże
Bo czasami kurwa mnie nadal zabiera
Pozdrawiam teraz każdego co przeszedł
Te drogę gdzie walczy i ginie się mieczem
Pozdrawiam dwaj koneserzy: Zbuku i Chada
Wstyd opowiadać, dobrze wspominać
Martwiła się wtedy cała rodzina
Każdy zna finał, ziomek, kaplica
Dobrze, że razem stoimy tu dzisiaj
Wersy jak takie mi same się piszą
Bo moje życie jest moją muzyką
Wrogom nienawiść, dla braci miłość
Jedni i drudzy sprawili człowieku
Że bez nich na pewno by mnie tu nie było
Bez tego by nas nie było
Desperackie rozrywki
Wycieczki szlakiem melin, speluny i dziwki
Wódka i używki, wszystko się mieszało
Pełen brak kontroli i moralny chaos