Diox/The Returners, W.E.N.A., Małpa - Powiedz tekst piosenki (lyrics)
[Diox/The Returners, W.E.N.A., Małpa - Powiedz tekst piosenki lyrics]
Powiedz co to strach i czy boisz się umierać
Powiedz jaki plan, co zrobisz gdy nie wypali
Powiedz gdzie twoje dzieci
Gdzie twoje Ferrari
Gram o zwycięstwo jak każdy prawdziwy facet
Celebrując każdy wdech
Inwestując czas w pracę
Zmierzam za horyzont do złączenia
Ziemi z niebem
Upadam, wstaję, niezmiennie idę przed siebie
Nie boję się porażek
Strach to stan równowagi
Wsiadam, świat zapierdala jak Ferrari
Jeszcze będzie czas - cannabis, whisky
Ananasy na razie żyję by grać, co tu gadać
Takie czasy
Ułożyłem plan A, plan B nie istnieje
Cokolwiek ma się wydarzyć, że nie wypali
Nie wierzę zbyt wiele poświęciłem
Od lat grałem szczerze
Dwa pięć mam na karku, jeden zero na papierze
Dzieci brak, na razie czekam na monetę
Fortuna toczy się kołem
Dlatego stoję w cypherze
Nie zjeżdżam do pit stopu, depczę gaz w dechę
Lepszy niż samochód roku
Bezpiecznie wjeżdżam na metę
Powiem ci o co gram, powiem ci dokąd zmierzam
Ten pan
Który przedarł się z podziemia na legal
To ja, strach to iluzja, nie mam na nią czasu
Będzie dzień, w którym zostawię przyjaciół
Plan na to życie mam na bank skuteczny
Jak nie wypali wyciągnę
Z zawleczki bezpiecznik
Ty przewijasz moje dzieci, tato wersy
Chodź, pokażę ci jak w 4, 8 dojść do setki
Przekroczyć limit, grać o radość dalej
Być zawsze krok przed nimi
Bo czas nigdy nie staje
Nie mówię bracie, że nigdy się nie bałem
Kiedy umrę
Nawet nie zatrzymuj się nad moim ciałem
Plan to upajać się każdą obecną chwilą
Wypala częściej niż ja papierosów kilo
Znasz moje dzieci, napiszę ich milion
I wsiądę do Ferrari, aby przywitać Marymont
Zawsze grałem żeby być numer jeden, a nie dwa
Kształtowałem swój styl pierdolone
Dziesięć lat
Dalej w tą stronę idę, pod prąd płynę odkąd
Wysiłek okazał się tą jedyną możliwością
Podobno strach ma wielkie oczy
Nie wiem wiele o strachu
Gdy przechodzi obok mnie
Patrzy w ziemię jak lamus
Nie mam zamiaru umierać
Nie przestaję oddychać
Nie boję się śmierci, bo nie boję się życia
Nie przeliczam go na hajs
To nie w moim stylu
Przyjdzie sam, bo mój plan to świadomy wybór
Jednym słowem mam przy sobie plecak trotylu
Had terrorysta z WWA bez szans na niewybuch
Bo dobry ojciec musi bronić potomstwo
Płodzę szesnastu synów z
Każdą kolejną zwrotką
Nowe Ferrari, wolę stare dobre Volvo
Lepsze to niż się żalić
I być czyjąś własnością
Jak H do I do F do I gram dla sportu
Wiesz dokąd zmierzam? znów zostawiam
Ci ślad na krążku
Wciąż żyje w związku z rapem - to konkubinat
Bo choć nie łączy nas papier
Co dzień chce mnie wydymać
Wiem czym jest strach
Ale będę trzymał gębę na kłódkę
Przez jakiś czas
A z wątpliwości obetrę was wkrótce
Żyje się raz, wiem lepiej niż kto inny
Że gdy przychodzi śmierć
Człowiek jest bezsilny
Jestem naiwny, bystry, szczery nad wyraz
Zamknę pyski wszystkim
Pizdy w pień powycinam
To mój plan, to mój instynkt każe zabijać
Pytasz co gdy nie wypali
Przecież słyszysz jak nawijam
Nie mam Ferrari, za to zbierałem na Zondę
Lecz Clio tyle mi pali
Że ostatnio mam z tym problem
Dzieci? wiesz jak jest
Wciąż nie mam pewności
Ty też pewnie nie pamiętasz
Kilku imprez z młodości