DJ Decks - KęKę/Lukasyno/Kali (feat. Kali, Lukasyno, KęKę) tekst piosenki (lyrics)
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
KęKę [Piotr Siara] Radom/Warszawa, Polska
[DJ Decks - KęKę/Lukasyno/Kali feat. Kali, Lukasyno, KęKę tekst piosenki lyrics]
(Gdzie?)
Łeb go napierdala jak po ruskim disco w lesie
Wszędzie biel, może ten, to jest niebo
To by nie piekł w chuja
Cewnik ani w żyły wenflon
Szybkie myśli: "Co ja robię? Co
Jest jawą? Co snem?"
Koks, lotnisko, kafarów wrzask i opon pisk
Plus ta dziwna miłość taka egzotyczna
Bohemarskia, nielogiczna
Rozmyślania mu przerywa blond
Dupera w fartuchu mówi, że jedyny przeżył
Panie świeć nad ich duszom
Był wypadek, cud, że z nim wszystko gra
Chociaż to zgrubienie w brzuchu
To coś jest nie tak
Się popatrzył, bo się w końcu zwolnił sprzęt
Ciągłe braki, grube wałki, jebać NFZ
Się nie martwi, za godzinę przyjdzie ktoś
A i Pan policjant czeka
Parę pytań do kurwa co robić?
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Jeden krok w przód a dwa w tył
Bo przyjdą takie chwile, przyjdzie taki dzień
Że pokonam przeciwności
Chcę nowe lepsze życie mieć
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz
We własnych myślach ktoś pogubił się
Nie masz wyboru, pozostaje ci przetrwać
Uchyla okno, patrzy, trzy piętra w dół
Może rynna albo piorunochron, taki chuj
W kichach ból, zajechany jak żul
Musi się stąd wyrwać zanim trafi na stół
Za białym parawanem, przykryty prześcieradłem
Sztywny typ oczekuje na transport do kostnicy
Podmienia koja, kładzie na jego miejscu
I liczy na szybkie przybycie woźnicy
W myślach przebłyski, mit o Charonie
Szpitalny korytarz, styks, błysk monet
Zysk, śliski grunt, bliski koniec
Jak z tego wyjdzie rzuci te życie szalone
Winda zjeżdża w dół, chłód piwnicy
Jeszcze tylko moment i dzida jak z procy
Chce zobaczyć słońce, poczuć zapach ulicy
Klapy, trzask, zapadła ciemność jak w nocy
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Jeden krok w przód a dwa w tył
Bo przyjdą takie chwile, przyjdzie taki dzień
Że pokonam przeciwności
Chcę nowe lepsze życie mieć
Ile tych historii jeszcze się powtórzy
Zamykasz oczy, wszystko sobie przypominasz
We własnych myślach ktoś pogubił się
Nie masz wyboru, pozostaje ci przetrwać
Gdy ruszył karawan poruszyło się
Sumienie w nim
W ciemności para van, w bani leci niemy film
Wiele by dał za filie i anioła głos
Śmierć o włos, bo oni za nim jak Kill Bill
Jak frisbee karma nie wraca do miski
Proceder nie popłaca
Daruj se szlochy i piski
Czyś wolny od brzytwy? Jak
Hit Clif na wzgórzu
Urwany z gonitwy, czyści już
Po co ci pliki? Teraz myślisz
Jak się z tego urwać
Wyjść z tego z twarzą, a nie jak zwykła kurwa
Mrok, ciasna trumna, zamknięty jak Truman
Pocisnę zawiasy z kopa i wyfruwam
Auto staje, on szykuje się do akcji
Kiedy nagle znowu rusza, pojął
Przejęli go tamci
Ze znajomych dobiega rechoczący tekst
"Tak to jest jak masz w dupie GPS, ha ha ha"