DJ Decks, Małach, RUFUZ, Kali - Zmrok tekst piosenki (lyrics)
Małach [Bartłomiej Małachowski] Warszawa, Polska
RUFUZ [Rafał Kwiatkowski]
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
[DJ Decks, Małach, RUFUZ, Kali - Zmrok tekst piosenki lyrics]
Widzimy twój wzrok
Skierowany w dół stronę betonu
Obok blok, bądź rozsądny nie
Idź w tamte strony, a skręć w bok
Bo wiedzą, że masz od mamy mamone, sto lat
Nie każdy jak ja, wypędził z siebie patola
Jedni nie chcą, bo nie widzą sensu
Ich bania jest chora tutaj nikt nie kozaczy
Lecz nie ma tu wydyganych głów
Więc dawaj co chcesz mów, albo bywaj zdrów
Po zmroku jedni, jak ja piszą
Kojarzą z ciszą
By drudzy mogli wybić zęby komuś, na to liczą
I zmrok będzie ich oazą
Póki nie pokażą się Ci prawdziwi kozaki
Co do ziemi ich sprowadzą
Albo przyjadą pały, przy ziomalach
"Ej pedały!" na komendzie gąbki się zrobiły
Z tych twardych jak skały i srały
Pod siebie ziomki i po gaciach piątki
Nie byłoby przypału
Gdybyś nie otwierał mordy
Noc nie daje snów, noc daję powody
Tobie by nam rzucać kłody
Nam by trzymać do góry głowy
Zbierać za rap nagrody, wiem
Że to tylko symbole jak puchary w szkole
Złote płyty mam i was pierdole
Zmrok daję nam pomysły
Mieszkańcu brzegu wisły
Mój umysł jest do rapu
Choć mój umysł nie jest ścisły
Może mam w bani dziurę, przez nocne palenie
Nie wiem po chuj mam mature
Nie dzięki niej, chowam hajs w kieszenie
Nie kojarz z garniturem
Raczej jeansy albo w dresie
Teraz kończe, zobaczę co jutro
Mi noc przyniesie
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku
Gdy zmrok zapada, zło wyłazi na rejony
Chowa się w ludzkich ciałach
Na ramie sadza demony
Żyje tutaj, gdzie sadza pokrywa parapety
A skorumpowana władza
Bierze sobie tu kolejny kredyty
Durne muppety walą młotkiem w bankomat
W ruch idą maczety, samotnie ktoś kona
Nierówna dola i wojna w ekipie
Już tylko mamona się liczy nad życie
Pielgrzymki na balety, nie do Jasnej Góry
Modlą się do monety, proszą o morze wódy
Jakby te same skóry, wszyscy tu przyodziali
Ja już nie wiem kto jest który
Indywidualizm zniknął
Jak te ziomki, co wiecznie na bakier z prawem
Patrzą co tu zajebać, wolą koke, a nie trawe
Sąd pyta na sprawie, o powody tego czynu
Noc wzywa, jak krew wampiry, skurwysynu
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku
Noc nie daję snów
Jeden król ma po zmroku lipę
Miał kosić kwit, wykopał mogiłę
Chciał poznać blichtr, ma na pętli szyje
Czyści je na pętli, za
Poprawki dzięki, dzięki, klęknij
To, jebany pies z pistoletem w ręku
Chcę, bym się bał, a ja nie czuję lęku
Bo po zmroku, jak masz mokro w kroku
To nie wychodź z bloku, bo nie chcesz chyba
Wyłapać z siekiery czy topór, daj spokój
Mów jak było, gdzie masz piniondz
O co tam chodziło towarzystwo się popiło
Całą noc się schodziło
Nie pamięta nikt, jak to było
Tysiące wątków, narkotyki w worku
Nie cofniesz od początku
Choćbyś chciał i na chuju stawał
Wjebałeś się na muke, ciężka strata
Mówią "Twoje życie, twoja sprawa"
Wszystko poukładaj
Jak minie noc, minął lęki z rana
Masz ciepły koc, stygnie już herbata
Ostrzegał tata, racja
Zgubna będzie kilkudniowa libacja
I nocne afery, nie wracaj tam
I tylko bądź szczery, bądź szczery
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku
Zmrok, jednym daje ukojenie
Wówczas, kiedy szok
Przeżywają drudzy i cierpienie
Lecz po zmrok, 365 dni w całym roku
Żyjemy my, nocne mary miej nas na oku