DSW Rec - Dobrze tekst piosenki (lyrics)

[DSW Rec - Dobrze tekst piosenki lyrics]

Paru typów w studio, alko, gibony
Jebać jutro, kocham rap pierwszoligowy
Krótko mówiąc - tutaj nie szukam przygody
Usiądź, posłuchaj, pomyśl
Czy coś zostanie po nim
Na bicie sieje trzody
Żeby nie być rezerwowym
Chociaż życie to gra, to niedostępne kody
Uczyli, jak robić coś
Niech nikt nie poprawia
Znaczy, jak robisz rap
To niech rzuca na kolana
Jak pijesz, jedna, druga polana do rana
Jak żyjesz, to tak
By zawsze było co wrzucić do gara
Jarasz stuff, niech zawsze będzie na grama
Jeśli zapał masz, wiesz
Że nie wyjdzie maniana
Każdy lubi dupy, ukochana, nie blachara
Wiem, że każdy chce, ale niekażdy ma zamiar
Szybka puenta, robisz coś, to rób dobrze


Bo to pierwszy krok życiowych osiągnięć

Robisz coś, rób to dobrze, burzę mury
Jebać gości, którzy, którzy mieli
Ale dali dupy popatrz po tych ryjach - to
Cudaki, ich nie poznam, mam
Kilka kwestii, je przybliżę, po to żyję, znak
By uderzać w daną szkołę
Bo jak Łysol profesorem jestem ziomek
My nagrywki u Firaszki - Twoim ziomkiem
Tylko torem, masz problem, radę doceń
My działamy, dobrze gramy, wersy rapy
To po primo, myśli milion, jeśli działać
To na full
Biorę rozmach, pełen bak i bez przystanków
Typu dłużej
I nie wróżę, jestem pewien, bo wiem
Siły są i chęci
Razem wzięci - toż to armia, Warszawa
Napawa optymizmem, kiedy z rana widzę Wisłę
Tu porwane, weekend panem
Szukaj zalet, jebać wady, bądź tu kimś
Cel na zmiany bliskich szanuj, to meritum
No i mamy zwroty kraniec

Rap to moje rzemiosło
Go nie robię na odpierdol
Wyrwę mic'a, złapię i zamienię go na pento
Wack'om, antytalentom, co robią kutasówę
Słabi byli i będą, ja robię rap na stówę
Ty chcesz być kotem i robić to na pół-gwizdka
Wiedz, że nie będziesz nim
Choć byś opierdolił Whiskas
Japa i nie piskaj, sprawa oczywista
Nie będzie player'em prawiczek-onanista
Ćwicz, ćwicz
Ćwicz - to praktyka czyni mistrza
Chill, chill
Chill - przy tym nie pomoże czysta
Się nie rozpieszcza leszcza
Bez litości jak konkwista
Daję serce na perce
To rap - jego czar nie pryska
Ja stoję na nogach pewnie, wiem
Czasu się nie odzyska
Lubisz życie na krawędzi
To się nie spierdol z urwiska
Ja do celu dobrym stylem i nie byle
Wbijam w marne gówno, w tyle je zostawię
To na tyle

Pozdrowienia od sumienia
Jeszcze wiele do zrobienia
Trochę więcej ruchów w polu
Mniej zbędnego pierdolenia
Jak do czegoś się zabierasz
To zakasaj swe rękawy
Nie licz wiecznie na Wersal
Bo rap robi się dla sprawy
Dla podwórek, dla kamienic, dla was, dla nas
Dla kumatych jak składasz te wersy w
Studio, rób to dobrze, nic poza tym
Jedni browar, inni baty
Kolejni zwrotki smażą
Własnym stylem interesuj się
A nie sowitą gażą nie wszyscy marzą
Jednym szarość tylko bratem trenuj, szlifuj
Pnij się w górę zawsze z najwyższym pułapem
Policyjną klapę trzymaj z dala od klimatu
Wersy pisz i zwrotki katuj od etapu od etapu
Komerycyjny szlifem jebnij w
Całą ekranową trupę
Talent - 10%, reszcie zadanie w dupę
Żebyś widział narodziny
Codziennie kordon na pogrzeb
Jak coś robisz bracie, to pamiętaj
Rób to dobrze

W moim barwnym życiu niejedne plany prysły
Musiałem resetować się
Dziś mam rachunek czysty
Znów wykreślam z listy każdy błąd oczywisty
I wbijam do studia kurwa
Gdzie? W Dwie Strony Wisły
Zapał nie wystygł, choć psubratów było tylu
Jak chcesz robić coś dobrze
To weź się solidnie przyłóż
Ja mam swój zeszyt rymów, synu, chcesz
To wtóruj to rap, co zaskakuje
Jak dziewicza krew na chuju
Dalej na podwórku królów niech
Cię klepią po ramieniu
Tym, co za plecami epitety
Slą przy tym imieniu
Przy moim założeniu trwam
Mam mocny fundament
Po upojeniu gram rap na wieki, wieków amen
Gdy upadnę
Powstanę - tak mnie moje miasto uczy
I kontynuować dzieło
Nie dać się na tarczę wrzucić
By do swoich wrócić, by nie zabrakło odwagi
I trzymać się prostej maksymie

Kiedy jadę po bandzie, po mam pod okami niebo
Kiedy już coś ogarnę, to pozamiatane, wiedzą
Wylewa się łycha i łzy, rozlane mleko
Śmiało biorę za mordę błędy życia codziennego
Cała misja to taniec, weź ogarnij to kolego
Tu pijemy
W bananowych klubach, na peronach uwolnieni
Bo ja byłem, gdzie niejeden wszystko skrewił
Apel mistrza - świat - brudne wtyki, samplery
Moja droga to są Dwie Strony Wisły
Rozpierdalam długopisem pizdy

To jest czysta energia - ja na bębnach
Kulminacja energii - ja i bębny

Kilka lat temu szedłem na tą drogę
Zacząłem spełniać marzenia
Idąc za rękę z Bogiem
Obrałem sobie cele i szukałem swego szczęścia
Znam jego smak
Wtedy gniew gasiłemw pięściach
Nic z Ciebie nie będzie -
Wielu o mnie tak gadało
Dziś jestem tu, gdzie jestem
Układam wszystko w całość
Nadszedł czas honoru
By dać z siebie jak najwięcej
By dać z siebie wszystko, robiąc to z sercem
Każdego dnia uczę się od życia, biorę lekcje
Musisz sporo trenować, by ogarnąć perfekcję
Nie odkładać spraw na jutro
Rób to za jednym zamachem
I jaraj się tym tak, tak jak my jaramy rapem
Wszystko będzie dobrze
Tylko musisz się postarać
Niechaj będzie z Tobą szczęście
I nieustanna wiara
I nawet jak życie pod gardło podstawi kosę
Staraj się robić dobrze, idź za serca głosem

Jak nie licząc
Ścigamy ogólnie za szczęśliwym życiem
Kozak rapy, jeszcze o nas usłyszycie
Takie życie na krawędzi
Takie życie ciągle pędzi
Wszyscy zdrowo pierdolnięci
Takie to koleje losu
Chcesz zarobić trochę sosu
Składam raport ponad prawem
Opuszczam bramy chaosu
Staję w szranki z realiami
Całe życie z wariatami
Powiem Ci coś między nami - umrę myślami
Chodzisz różnymi ścieżkami
Ja jedną dawno obraną
To samo od lat, bez pretensji wstaję rano
Jest w porządku, jest git, dobra
Lecim z tematem
Ramię w ramię z bratem, zwartym składem
Wers podkładem
Cały czas jadę, na fałszywych chuja kładę
Kolejna godzina Limita odkrywa karty
To nie żarty, życia harty
Różne mają ludzie starty
Gonię swoje prawdy, dla kurestwa jestem anty

System rozkurwię o ten beton
Przed pseudo-sceną gotów, by zrobić piekło
Tu wściekłości piękno, nie bełkot z dupy
Choć werblom, to huczy jak wystrzał kuli
To głos ulic, to dojrzały
Mama już nie ubierze stworzyła zwierzę
Co niesie wersem zniszczenie
Kasuje melepetę narzędziem
Zakrewienie, to nie Eden, to mróz jak
WWA teren, DSW ładuje ciężki sprzęt
Smakuj powietrze
Ostatni szlug, odgiąłem zawleczkę
Czy to źle, rzaczej nie
Rób swoje do końca, płonie jak
Folwark, czeka agonia, się popraw
Może Twe winy zapomnę, ruro, się
Od dziecka zdobi Ci parówo
Bazują do rysów celebrytów
Krzyczę - "Jebać tytuł"
Nie o to chodzi mi tu
By to robić, nie pomników, synu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować