Filipek, PSR - Bipolar tekst piosenki (lyrics)

Filipek [Filip Marcinek]

[Filipek, PSR - Bipolar tekst piosenki lyrics]

Dwa dni mam chlania
Weekend detoksu i wracamy znów
Odkąd zaczęli mi robić foty, to omijam klub
Omijam grób mojego zioma
 który powiesił się przez dziewczynę
Mam z tyłu głowy to, pisząc o
Niej, mogło być gorzej, nawet gdy płynę
Nawet gdy płynę, dupy mi tu mówią
Że fajny facet nawet gdy płynę, mam chyba
Klasę, za siebie płacę, nie jaram THC
Nawet, jak stracę, to Ci nie odpiszę
Dwa lata mijają bez zobowiązań
Teścia widuję nie na weselach
A przy okazji suplementów ziomka
Ty ciągle mówisz, że Twój
Raper real, myślisz, że komu podjebał styl
Ciuchy to jedyne co mu pozwala
Na to, by gadał, że też jest slim
Nalewam klin przy Twojej płycie
Po paru drinkach może mnie bujać
Nie będziesz mordo w topce raperów


Nawet jak siłą Cię promuje Newonce
Powiedz z czym chciałbyś się tu wozić
Mam z Tobą mały problem
- nie toleruję laktozy więc mnie wkurwia
Jak nawijasz sobie to masło maślane
Moje wersy mam wryte w
Psychikę i tak pozostanie

To mój bipolar
Albo tu skonam lub wejdę na szczyt
(wejdę na szczyt) to mój bipolar
Albo depresja albo znowu dream
(albo ten dream) to mój bipolar
Chcę tej miłości i chcę durnych cip
(chcę durnych cip)
To mój bipolar, nocą szaleństwo, a rano wstyd
(wstyd) to mój bipolar
Albo tu skonam lub wejdę na szczyt
(wejdę na szczyt) to mój bipolar
Albo depresja albo znowu dream
(albo ten dream) to mój bipolar
Chcę tej miłości i chcę durnych cip
(chcę durnych cip)
To mój bipolar, nocą szaleństwo, a rano wstyd
(wstyd)

Dobrze, że ona nie przyjęła
Moich zaręczyn ziomuś
Kolega z dupą od pięciu lat, mówi
Że wjebałbym się do Mordoru
Mam spaczone serce, mama mnie pyta
Czemu koledzy mają inne
A ja jej nie chce jakoś tłumaczyć
Że pomógł im w tym Wixapol i Tinder
Myślę naiwnie, mimo tego jakoś mnie tutaj
Powoli dopada presja
Kiedy widzę cyfry Twoich idoli
Na podjebanych patentach, jestem jak Tesla
Pojebane Breslau, wybudza się bestia
A mieliśmy tylko pić browar
Znowu Niepolda, ukruszony ząb
Pizda pod okiem i skręcona noga
To żaden flex, ale się boję, co będzie next
Wpadka z dzieciakiem nie jest mi straszna
Odkąd mam ten zarobiony cash
Ale zrób test, musisz go zrobić
Nie chcę nocami się nad tym rozwodzić
W ogóle nie chcę się nigdy
Rozwodzić, choć jak zaufam, to nie wychodzi
Najbardziej mnie wkurwia to mieszkanie
Puste tak jak Twoje słowa
Kiedy przyszło to rozstanie
Ale spoko, u mnie git
Przynajmniej sumienie clean
I co najlepsze, bez szmat
Nie potrzebowałem ich

To mój bipolar
Albo tu skonam lub wejdę na szczyt
(wejdę na szczyt) to mój bipolar
Albo depresja albo znowu dream
(albo ten dream) to mój bipolar
Chcę tej miłości i chcę durnych cip
(chcę durnych cip)
To mój bipolar, nocą szaleństwo, a rano wstyd
(wstyd) to mój bipolar
Albo tu skonam lub wejdę na szczyt
(wejdę na szczyt) to mój bipolar
Albo depresja albo znowu dream
(albo ten dream) to mój bipolar
Chcę tej miłości i chcę durnych cip
(chcę durnych cip)
To mój bipolar, nocą szaleństwo, a rano wstyd
(wstyd)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować