Filipek - O tej godzinie tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Filipek - O tej godzinie tekst piosenki lyrics]
O tej godzinie, już nie ma w mieście ruchu
I tylko my, banda wariatów
Przechlani życiem śpiewamy hymny bruków
A, bo na tym świecie, zmiany, ziom
Widział jedynie 2Pac patrzę na kumpli
Którzy na zakrętach mają narkojazdy
Jak Dariusz Krupa już Cię nie słucham, mała
Zawsze wierzyłem w jakieś idee
Nie licz, że teraz, na stare lata
Stanę się konserwatywnym frajerem
Mogłaś miec, mała, prawnika
Taki co miałby przepis na życie
Wolisz alkoholika
Który się kładzie lulu o świcie
Jestem muzykiem, nie mów mi tego na głos
Bo chyba tu czuję żenadę
Mój elektorat nie lubi wyborów
W sumie to chyba nie lubi ich żaden
Koledzy z pracy są pojebani, próbują wmówić
Że Gucci to Zara
Raczej w tym życiu się nie odnajdują
Każdej robocie mówili "zara"
Ja jestem inny, a raczej byłem, dwa lata
Gdy spokojnie spałem
To środowisko wciąga jak bagno
Z kim się zadajesz, takim się stajesz
Już się nie zdarza
Że wstaję w nocy i do lustra krzyczę
Nagrywam ślady, a nie poruszam się tymi
Które wytyczyli rodzice żyję jak wariat
Swą edukację zmieniłem na propsach
Zmieniam kierunki częściej niż kierunkowskaz
Muza z balkonów, wkurwia sąsiadów
O tej godzinie, już nie ma w mieście ruchu
I tylko my, banda wariatów
Przechlani życiem śpiewamy hymny bruków
A, znowu ironia, znowu na
Twarzy jest uśmiech, szydera
Pytasz, czy zmieniłem zdanie? Nie jesteś
W moim guście do teraz
Taki samotnik, bo świat nie
Lubi, tych, którzy, kurwa
Jechali po bandzie
Mówisz, że jestem wrażliwy? Strzelam
Se w łeb, jak Kenni Larsen
Pierdolę farsę, pierdolę koneksje
Patrzę na raperów i już chcę dać dyla
Nie zarobili jeszcze kokosów
A po jednej płycie palma odbija?
Moi koledzy lubią się zatracać
Ziom, nie ma opcji, że likier i wina
Patrzę na ziomka
W 30 minut wyciąga 3 setki jak Iker Casillas
Śpiewamy hymny bloków, betonowych klatek
W pijackim amoku i na głośnikach z rapem
Twój wzrok pali wnętrzności
Zmieniam się od jutra jeżeli mi obiecasz
Że dziś nie będziesz smutna
Sąsiedzi Nas nie cierpią
Dzielnicowy jest zły
To nie jest Gangnam Style
Bym tańczył tak jak chcą PSY
Jesteśmy z pokolenia
Gdzie pieniądz jest na czasie
Chcemy mieć kasę z pracy
Nie pracować na kasie
Muza z balkonów, wkurwia sąsiadów
O tej godzinie, już nie ma w mieście ruchu
I tylko my, banda wariatów
Przechlani życiem śpiewamy hymny bruków