Filipek - Pętla (feat. Kartky) tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
Kartky [Jakub Jankowski] Radomsko, Polska 🇵🇱
[Filipek - Pętla feat. Kartky tekst piosenki lyrics]
Zasypiam z fajką samotnie w hotelu
Gdy patrzę za siebie, nie ma już
Nic, do czego bym wrócił, prócz paru numerów
Puste portfele i suki
Na które patrzę przez kraty
Pogardy, odrazy, bo w imię
Sztuki, zamiast Filipa, widzą cytaty we mnie
Chciałbym ci powiedzieć, mała
Że cię mam tu znowu na tapecie
Przez to pamiętam ciągle twój uśmiech
Kiedy wydzwaniają do mnie ziomki po fecie
Ziomki po secie, influencerki, dupy
Które mógłbym tutaj robić codziennie
Dupy, które mają problem niezmiennie
Że mam puste serce, bo siedzisz tu we mnie
Dziesięć płyt za mną, dziesięć przede mną
Ciągle nie mogę się wygadać tutaj
Kabina jest mym konfesjonałem, który
Nie zawiódł mnie nigdy, odpukać
Czuję, że to mnie kiedyś zabije
Gdy wkładam emocje tak jak Tentacion
Kochaj, nienawidź, nie lub, uwielbiaj
Lecz nie kwestionuj, że robię to z pasją
Bujam się po mieście jak jebany Charlie Sheen
Nie czuję się dobrze w tłumie
I tak bardzo gardzę tym
Gdy mi proponują melanż
Przeciągnięty do tygodnia
Lecz jak wyłączam telefon to
Dopada mnie insomnia
Już nie mogę słuchać głosu
- głosu rozsądku kumpli gdy mi mówią
Że mam skłonność do autodestrukcji
To było jeszcze w liceum
Gdy mnie zdradziła ta dupa
A ja mogłem albo skoczyć
Lub przelać na papier smuta
Lepiej dorośnij, zanim ten dzień
Zamiast beztroski i radości ci przykryje cień
Ludzie są prości
Wiemy o czym myślą przed snem
Gdy wątpliwości znowu nas spotkają na dnie
Lepiej dorośnij, zanim ten dzień
Zamiast beztroski i radości ci przykryje cień
Ludzie są prości
Wiemy o czym myślą przed snem
Gdy wątpliwości znowu nas spotkają na dnie
Zabij mnie za to
Że ona nie była mą ostatnią dupą
Jakbyś powiedział to wczoraj to prędzej
Bym uwierzył w UFO, ty suko
Chłopaki zagrali se parę koncertów, parę z
A parę bez happy endu
Jebnęli fejmu to dobra bajerka
Jak Luzzterka podczas weekendu
Jak się upierdolisz to kurwa
Nie będziesz pouczony, sorry
Obraz zblurowany, zamglony
Demony wyciągają szpony
Barman polewa mi soku
Bo go bardzo ładnie poproszę
Ta dupa podbija na pokój, numer to 908
Rachunek zapłaci menago i jebać
Jeszcze się spotkamy w Sztosie
A jak podbijasz to jebie mnie kurwa
Czy nosisz H&M'a czy Goshę
Ha, jeździsz PKP czy Porsche
Kupujesz lepsze, czy gorsze
Pijesz Karpackie czy Grolsch'e
Nagrałem sobie kiedyś płytę o mroku, bo
Mi przejmował mój cały pokój
Zabierał spokój
Oswoję sobie wszystkie demony wokół
Nie czuję nic, a staję się szalony
By poczuć
Chłopaki siedzą tu w Sztosie, ja z nimi
W 908 - tam czeka bogini
Damy po nosie, jebniemy martini
Miniemy jak ułamek chwili
Chili con carne na dole i mili
Są wszyscy dla wszystkich na chwilę
Ciągle się wstydzę, a ty się ciągle
Mnie pytasz jak żyję? Nie żyję, kartky
Lepiej dorośnij, zanim ten dzień
Zamiast beztroski i radości ci przykryje cień
Ludzie są prości
Wiemy o czym myślą przed snem
Gdy wątpliwości znowu nas spotkają na dnie
Lepiej dorośnij, zanim ten dzień
Zamiast beztroski i radości ci przykryje cień
Ludzie są prości
Wiemy o czym myślą przed snem
Gdy wątpliwości znowu nas spotkają na dnie
Zamknij pysk i chodźmy się najebać
Za sny o pełnych salach
I wychodzących przelewach
Za sny o złotych płytach i o przyjaźniach
Co miną za to, że ona nie była moją ostatnią
Zamknij pysk i chodźmy się najebać
Za sny o pełnych salach
I wychodzących przelewach
Za sny o złotych płytach i o przyjaźniach
Co miną za to
Że ona nie była moją ostatnią dziewczyną