Filipek - Pierwiastek dumy tekst piosenki (lyrics)

Filipek [Filip Marcinek]

[Filipek - Pierwiastek dumy tekst piosenki lyrics]

Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja

Ile już czasu poświęciłem temu
Minęły lata gdy nie widziałem w tym, ziom
Problemu teraz, gdy wracam z wyjazdu
To zrywam sobie łańcuch
Poprawności politycznej w imię
Lepszego hype'u nie widzę siebie dzisiaj w
Tych wszystkich słuchaczach
Choć ciągle mnie to boli
Gdy któryś się odwraca
Na tych wszystkich koncertach lałem
Do gardła czystą gdy wszyscy chcieli w opór
Sprawdzić mą autentyczność
Moi ludzie wspierali mnie w mej popularności
Na tych co tylko wtedy byli przy mnie to sram
Dość szybko tu musiałem
Wrócić do codzienności
Gdy skończył się ten hajs
Gdy żyłem ponad stan


I chociaż został żal, to, mordo
Tu trzeba żyć jeszcze się zmienią, kurwa
Ci bożkowie gimbazy
Gdybym był konformistą to
Miałbym więcej kwitu
Nie żałuję przypałów i odjebanych beefów

Otwieram butelkę i puszczam klasyki
Jeden zwykły dzień ej, Seniorita!
Ta do dna przyciąga nas to co w pozoru lekkie
Te same sny, te same dni

Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna
Jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam

W rapie, z durnych dup możnaby zrobić harem
Miałaś być tylko na chwilę
A zostałaś na stałe
Znowu dzielimy łóżko i jest
Nam wszystko jedno ja nie jestem pantoflem
Ciebie wkurwia uległość
Wychodzę, żeby zachlać, odrzucam połączenia
Płaczesz, gdy jestem obok i kiedy
Mnie już nie ma
Wycieram Twoje łzy i wkurwiam
Się jak nie wiem
Że znowu ranię osobę dużo słabszą od siebie
Zawsze gardziłem tymi, których zmieniła dupa
Moi starzy koledzy nie kontrolowali fiuta
Panny zabrały jaja im, w zamian dały Xbox'a
Zaczęły być jak matki, pozorowana troska
Zabrała mi przyjaciół, więc nie dziw się
Że dupek
Że znowu, kurwa, kpiną puentuje Twój smutek
Choć nie wiem co powiedzieć
Jak w numerach Pezeta
To zamiast, kurwa, pizdy
Masz przy sobie faceta

Otwieram butelkę i puszczam klasyki
Jeden zwykły dzień ej, Seniorita!
Ta do dna przyciąga nas to co w pozoru lekkie
Te same sny, te same dni

Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna
Jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam

Czytałem setki książek i nauczyło mnie to
Że można być wartościowym będąc analfabetą
Ja jestem nie do zdarcia
Nie wiem czy to ogarniesz
Wodoodporny ciągle na plucie kurew na mnie
Nie pasuję do mody, pierdolę kulty hajsu
W szafie miałem mikrofon
Zamiast full capów i Vansów
Parę miesięcy temu mnie to jeszcze ruszało
Gdy mając tapetę ze mną, kradłeś mi tożsamość
Gdy sam już będę ojcem, zadbam o kindersztubę
Zabiorę dziecku neta
By chronić od tych gówien
Nauczę je wartości, że tu się liczy przyjaźń
A jak Twój brat ma problem to masz, kurwa
Zabijać
Dzisiaj wiem co to duma, kiedy ona rozpiera
Wracam do swych numerów
Patrzę na wyświetlenia
I wiem, że jeśli jest osoba co się utożsamia
To warto było pisać, od północy do rana
Bo ja!

Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Nie liczę godzin i lat, bo życie mija, nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna
Jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować