Filipek - Anioł Stróż tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Filipek - Anioł Stróż tekst piosenki lyrics]
Mnie przez długie lata
Kłam, bo tylko wtedy furtka do
Marzeń Ci powie "Zapraszam"
"Kruche jest życie" powiedział mi ziom
Gdy załamani gadaliśmy szczerze
Wczoraj uciekaliśmy z chemii
Dziś on ją bierze nie wiem czy wierzę
Na przekór Bogu już wiele
Razy działałem przecież
Chcąc zrobić coś tutaj o niebo lepiej
Na "Martwej Strefie" jeszcze byłem spoko
Pełen ideałów
Teraz usuwam drzazgi z połamanych szalup
Życie to dziwka, za którą
Tęsknisz, gdy wiesz, że odchodzi
Rodzice Nam zazdroszczą tego
Że jesteśmy młodzi
Publika hajsu i tego, że wzbudzamy podziw
A ja się dziwię tylko
Że nie zboczyłem z drogi
A mogłem ten raz, gdy leżałaś obok
Z głową położoną na mojej klatce
Zamiast się śmiać z tych samych żartów
Z tą samą wódką na mojej klatce
Mentalny instagram, kurewstwo, zimne serce
Bo później zjechałem na dół
By załadować więcej
Jeśli mój Anioł Stróż jest gdzieś tu, kurwa
Przy mnie niech mi wyjaśni
Co robiłem na urwanym filmie
I niech spyta się Piotra
Czy mnie jeszcze przyjmie
Jak nie, to spoko, spoko, pójdę gdzie indziej
Może pójdę do diabła, my znamy się od lat
Ten skurwiel nie wywiązał
Się podpisując cyrograf
Bo może było spoko, poznałem świat na "Siema"
Ale nie umawiałem się na wyrzuty sumienia
Kłam, tutaj czuję się jakbym miał w planie
Grając w niemym filmie
Mieć życie na zawołanie
Mieć Ciebie tu dalej nigdy nie będę
Przez moją skłonność do relatywizmu
Jestem największym ze znanych sobie egoistów
Życie to boks, Ty dostaniesz w mordę prędzej
Jak non stop mylisz kroki i załamujesz ręce
Pretensje miej tylko do siebie, tak
Samo jak ja, ziom, nie miałem do oponentów
W momencie, w którym przysypali falą hejtów
To ja, strzelaj we mnie już
Moja wina, marzyłem o fejmie, cóż
I tylko rano tusz na liniach papilarnych
Mi przypomina, że spisuję swe życie na kartki
Przefiltrowany z dziecięcych wzorców
Wierzę w dorosłość chociaż chwilowy hype to
Raczej marne proroctwo nie przyjdę z różą
Bo ze mnie raczej taki cham i prostak
Jak Sumiński
Piszę wciąż o niebezpiecznych związkach
I tylko Cię proszę, żeby to
Życie, które tu wiodę, tak nie wyglądało
Pobudki o trzynastej, ogólna żałość
Chcę być największą gwiazdą
Spośród Wielkiego Wozu
A ciągle, kurwa, błądzę
Jak Buszujący w zbożu
Jeśli mój Anioł Stróż jest gdzieś tu, kurwa
Przy mnie niech mi wyjaśni
Co robiłem na urwanym filmie
I niech spyta się Piotra
Czy mnie jeszcze przyjmie
Jak nie, to spoko, spoko, pójdę gdzie indziej