Filipek - dokończony kawałek (Nie) tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Filipek - dokończony kawałek Nie tekst piosenki lyrics]
Olać to tak jak większość raperów
Znajdź panaceum w czymś kurwa innym
Niż tylko teksty pod urwane filmy
Bo znowu piszę, proszę mi
Przerwij, w fatalnym miejscu
Słabej scenerii
A chciałbym czasem, tylko jak
Jumper, zrobić teleport, tam gdzie naprawdę
Chcę być od dziecka, a raczej z
Kim chcę, zapiec przed ludźmi
Spalać się żywcem
Uciekać dziś chcę, gdy widać problem
Od kurwa roku mam agorafobię
Mam agorafobię tu (znasz takie długie słowo?)
Czasem myślałem, że nie dam
Rady, nie dźwignę presji, jestem za słaby
Oprócz tej braggi, mam też
Świadomość, że źle życzących
Jest kurwa mi sporo
Sporo za sporo, przeczytam jutro
Gdzieś tam na forach, że jestem kurwą
Że znowu gówno, na siłę
Puszczam, był taki moment
Nie chciałem wstać z łóżka
Był taki moment, że też nie
Mogłem, wtedy w szpitalu
Nie wiesz nic o mnie
Nie wiem co dobre, wiem co prawilne
Po operacji jechałem na bitwę
Wygrałem ją kurwa frajerze rozumiesz?
Ja versus ty, na autotune
Jeździłem na walki, by nagrać swą
Płytę i chuj, że wciąż, wolą mnie z bitew
(i co, mam nie nagrywać?)
(ciągle rap, ciągle rap)
Gram tu na Maxa jak RMF FM
To moja szansa i kurwa wiem
Gdyby nie kumple i cash na
Dotłok, wciąż bym tu musiał, ciułać na wolno
Wolno mi gadać, że jestem
Szczery, biznes poznałem
Jak w mordę strzelił
Tak samo jak kilku tu recenzentów
Co obiecałem im szukanie zębów
Zrobię im piekło, kurwa na
Pewno, a złego przecież, diabli nie wezmą
Kartą to bujda, które sprzedałem
Daje świadomość nie picia za frajer
Słowa rzucane na jedno kopyto
Zrobiły z emocji Stajnię Augiasza
Jak obraziłem, powiedz tym typom
Że nauczono mnie tu nie przepraszać
W pustym pokoju, mam retrospekcję
Kłótni symptomów, wiem, że już nie chcę
Sprawić bym więcej słyszał swe imię
Czuć się tu winien, bardziej niż powinienem
Jak po kreatynie, rośnie wkurwienie
Widzisz tu czasem to po mnie na scenie
Jak widzisz to po mnie, na
Chuj podchodzisz, ambicje zdążą
Szybciej mnie dobić
Czuję się czasem, jak na stand-upie
A roastowane poczucie wartości
Nie ma już sił, by bić po japie
Swych oponentów co kipią ze złości
Czasem gdy widzę, że przeze
Mnie płacze, czuję
Że związek jest czysty jak łza
Szkoda, że jej, ja nie potrafię
Brać już do siebie wszystkiego ot tak
Chujowy w życiu i dobry w
Tekstach, biorę do siebie
Cię nigdy do serca
Jadąc przez życie, furą Flintstonów
Nie mam hamulców, proszę dopomóż
Wjechać na drogę, byle nie rondo
Nie mam już sił, by na okrągło
Szukać tam wyjścia, z tych
Sytuacji, zmieniać porażki
W kolejny pastisz