Filipek - Każdy grzesznik po mnie (Dwa lata później) tekst piosenki (lyrics)

Filipek [Filip Marcinek]

[Filipek - Każdy grzesznik po mnie Dwa lata później tekst piosenki lyrics]

Życie jest jak papieros bez filtra
Zaciągasz się chwilę i krztusisz przez wieki
Masz happy endy na tanich filmach
Gdzie scenariusze robiono dla beki
Na paczkach od fajek masz zobrazowane jaki
Cię los czeka w przyszłości
A mimo to palisz tak dużo
Bo dość masz już, kurwa
Tych pseudo mądrości
Przybyło mi trochę kilo na studiach
Rzuciłem kierunek, który mnie wkurwiał
Drugi rzuciłem w połowie grudnia
Chlejąc do cna
Rap dla mnie był jak pieniędzy studnia
Nie docierała ta prawda brudna
Że wchodząc jak pojeb do tego
Gówna poznam ten strach
Ludzie mnie mają za aroganta
Który jest w chuj bananowym typem
Nie wiedząc jakie to wyrzeczenia
Kiedy postawisz tu na muzykę


Zjechałem ten kraj za jebane zwroty
Zanim zacząłem grać tu za stawkę
Znam moment
Gdy nie masz jak płacić za czynsz
Oni chcą byś tutaj plewił zajawkę
Wszystkie te dupy chcą Cię na chwilę
Byś je przeleciał za fotkę na Insta
Te same dupy później są w ciąży
Z typami co mają bezpieczną przystań
Tacy jak Ty nie oferują tu nic pewnego
Prócz wódy i grania
A mimo to, dzwonią po nocach
Żebyś je tu pieprzył w opcji bez śniadania

Złapałem sny, jak nigdy wcześniej
Te pieprzone dwa lata były najlepsze w życiu
Choć ciągle mi mówili, że to jest bezsens
I skończę jako cieć, w tym swoim Miliczu
Wieszali psy, pluli mi w pysk
A połowa znajomych się do mnie nie odzywa
Bo żyłem, gdy ronili łzy
Że w naszym kraju, kurwa
Znowu się tu przegrywa

Swoją pogardę wypluwam na chodnik
Na którym się w weekend stoczy pół kraju
Mając na świecie tyle rozrywek
Że zrobią to samo znowu nazajutrz
Mijam kościoły co ciekną od hajsu
Dla niektórych religia to dalej biznes
Myślę, że jeśli Bóg tu istnieje
Rozliczy świat za hipokryzję
Gardzę tym bardziej niż polityką
Nigdy nie byłem na żadnych wyborach
Mniejsze lub większe zło to nie wybór
Przestań przedstawiać w różowych kolorach
Tych społeczniaków w krawatach jasnych jak
Całe te ich pseudo intencje
Leję na Ciebie, gdy próbujesz wmawiać
Że jako jednostka też mogę więcej
Moi rodzice mnie mają od święta, czasem
To dla mnie za dużo, bo
Cała rodzina przy stole w
Wigilię się patrzy tu
Na mnie jak na okaz w zoo
Rapy, przekleństwa
Moja stylówa dla nich jest
Chyba ciągle za mocna
Ja tylko wtedy się blado uśmiecham i mówię
Że szybciej wracam do Wrocka
Przestałem na siłę chcieć zrozumienia
Sprawiać by łatwiejsze były te wersy
Połowę moich idoli z dzieciństwa ludzie
Docenią dopiero po śmierci
Żyjesz dopóki masz jakiś cel
Reszta jest tylko konsumpcjonizmem
Mnie urodzono dla czegoś wielkiego
Muszę się śpieszyć nim młodość pryśnie

Złapałem sny, jak nigdy wcześniej
Te pieprzone dwa lata były najlepsze w życiu
Choć ciągle mi mówili, że to jest bezsens
I skończę jako cieć, w tym swoim Miliczu
Wieszali psy, pluli mi w pysk
A połowa znajomych się do mnie nie odzywa
Bo żyłem, gdy ronili łzy
Że w naszym kraju, kurwa
Znowu się tu przegrywa

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować