Filipek, Kartky - Za mocny na mainstream, za dobry na podziemie tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
Kartky [Jakub Jankowski] Radomsko, Polska 🇵🇱
[Filipek, Kartky - Za mocny na mainstream, za dobry na podziemie tekst piosenki lyrics]
Więc dawaj fejm bo nie może handlować z
Tym nawet Kazimierz Greń
Już nie ma Ice Bucket Challenge
Ale faktu nie zmienia
Że przy mnie każdy jest, w stanie skupienia
Ja dalej napieram to mainstream
Przy mnie zdycha
Ich żywot będzie krótszy od komentarzy Kstyka
Kurwa macie Filipa na starcie do pęgi
Wyczyszczę z syfu tę scenę Under Twenty
Poniżej dwudziestki
Zrób sobie z królem selfie
Jak miałeś inne plany
To słuchaj z bólem werbli
Bo jeśli rap to praca niszczymy pizdom grafik
Nieważne czy na walkach czy dyskografii
To wszystko trafi, patrz mi na buty ziomal
Przy ich kupnie dodali płytę Twojego idola
Robimy dobry pojazd, ej sztos wpisz mi w fach
Robimy dobry pojazd Pimp My Ride
Za mocny na mainstream, za dobry na podziemie
Będą mnie nienawidzić, bo te słowa są szczere
Najlepszy z tych najmłodszych, ej
Dzisiaj od zaraz
Po słowie "najlepszy" wykreśl resztę zdania
Mam progres za progressem
Wpadłem w ten cug morda
To jak Tiki taka bo musisz mi to oddać
Schowaj swoich raperów, mam pancze oni smuty
To inna para kaloszy, nie wejdą w moje buty
Labele są bez kasy to jedna z ich praktyk
Puszczać tutaj głuchego i liczyć na kontakty
A mi kurwa coś nie gra i może weź to przekmiń
Gdy ten co wyskakuje z
Lodówki jest jakiś ciepły
Filipek to majstersztyk, kurwa idę jak burza
Omena się uśmiecha, bo przestałem ją wkurzać
Chcę tylko sałaty za skillsy ciągle tłuste
Fanpejdż mi tu utyje
Przestałem grać o pietruszkę
I co? dalej Twój raper leci z bitem
To chyba mysofilia
Że spuszczasz się nad syfem
Zapamiętaj Filipek, to ten co mówi siema
I gówno mnie obchodzi kto
Był królem podziemia
Słowa to naboje, nie wiem kim dzisiaj jestem
Wybierz sobie kaliber
Nie nazywaj mnie bezczel
Mam styling, jak wariaty z Porsche
Bez Porsche rozkurwię w pył ich
Zanim wers wyżej stanie się propsem
Nawijam jak typy po prochach, bez prochów
Zabijam ogółami sam siebie, wyroków żadnych
Nabijam się z każdego
A najpierw z siebie sam
Maffija spore ego, realizuje plan
Jak patrzę na rap grę, to każdy styl bycia
Bo niby żyję, ale jestem martwy, bez życia
Wpierdalam siebie tutaj jak
Napastnik bez krycia
I czuję tragicznie gdy widzę ich lajki
Bez bicia
Bez bicia piany kurwa, nie, że wylewam żal
Nie polecam tej strony
Ale jak chcesz się żal
I nie jestem skończony
Gdy nie uwzględnią mnie w planach
Nie ufaj presji i mniej empatii
Biała magia nie działa