Filipek, Gospel - Śmietana i truskawki 2 tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Filipek, Gospel - Śmietana i truskawki 2 tekst piosenki lyrics]
Wiesz jak jest kiedy potrzeba umieramy
Biel i Czerwień
Czasem robimy chlew w żyłach i w jajach mamy
Krew i spermę
Gościnność mamy w sercach
Nieufność mamy w głowach
Wypić tańczyć i śpiewać, to cecha narodowa
A jak się nie podoba od razu w łeb se strzel
Biel i czerwień czerwień Biel
Lejemy się po mordach, kiedy się leje gouda
Ale po naszych barwach nie
Radziłbym ci stąpać
Nie szkaluj godła bratku
Bo weźmie cie na cel biel i czerwień
Czerwień Biel
Krople krwi są białe, krople spermy czerwone
Psiarnia stoi w kordonie
Kamienie dzierżą dłonie
Media są spedalone, co roku płonie tęcza
A pieprzona agresja rozładuje te napięcia
Tutaj gdzie polski sen to jest robota w korpo
Tutaj gdzie główny cel to jest sobota z torbą
A serca biją mocniej niż stopy kloszarda
Nastki od robienia gały dorobią się garba
Białe są płatki róż, czerwone płatki śniegu
Gdy czuwa anioł stróż doczekasz do pogrzebu
Przyzwyczaj się do chlewu
Bo jest w korycie pełno
Jedyne co tu możesz zebrać
To jest srogi wpierdol
Wóda wystawi ci rachunek jutro z rana
Za brak kultury wielki jak kultury pałac
Wczoraj się uśmiechała
Dzisiaj zazdrość ją nakręca
Nie ma miłości dla ździr
Które kurwa łamią serca
Gościnność mamy w sercach
Nieufność mamy w głowach
Wypić tańczyć i śpiewać, to cecha narodowa
A jak się nie podoba od razu w łeb se strzel
Biel i czerwień czerwień Biel
Lejemy się po mordach, kiedy się leje gouda
Ale po naszych barwach nie
Radziłbym ci stąpać
Nie szkaluj godła bratku
Bo weźmie cie na cel biel i czerwień
Czerwień Biel
Pytać się mnie czy dam ci drugą szansę
To jak chcieć zamówić parkową w Starbucksie
Bo jestem chamem, a takiego lubisz
I chleję nad ranem, a później mam długi
Nie złamię ci serca jak będziesz chujowa
Bo nim każę ci spakować się
I wypierdalaj se do byłego
Ja do byłych nie wracam
Bo znajdę coś nowego, Puk
Nie weźmiesz dupy, mordo, na Bora Bora
Jeśli masz masz ciągle spięte
Gatki kurwa jak Borat
Kiedyś płakałem przez dupy jak Drake
Wtedy istniała jeszcze Nasza Klasa
Później mnie starsi kumple oświecili, że
Tak robią lamy, kurwa, Bez zasad
Więc w czasach gdy rurki
Kojarzą się z grzywką, Nie hydraulikiem
Ja robię to co jest godności wyznacznikiem
Twoja panna jest fajna zanim otworzy usta
Ty wziąłbym do łóżka
Lecz nad czym się tu spuszczać
Poza tym jest księżniczką
Więc z miejsca mam w nią wbite
Bo jak Korwin-Piotrkowska nie
Cierpię celebrytek
Gościnność mamy w sercach
Nieufność mamy w głowach
Wypić tańczyć i śpiewać, to cecha narodowa
A jak się nie podoba od razu w łeb se strzel
Biel i czerwień czerwień Biel
Lejemy się po mordach, kiedy się leje gouda
Ale po naszych barwach nie
Radziłbym ci stąpać
Nie szkaluj godła bratku
Bo weźmie cie na cel biel i czerwień
Czerwień Biel