Gruby Mielzky - Do Wesela Się Zagoi tekst piosenki (lyrics)
[Gruby Mielzky - Do Wesela Się Zagoi tekst piosenki lyrics]
Że w końcu rany się zabliźnią po kimś
A trochę już je znam, to mój office
Tu wyniki wbijam sam, tak jak Jokić
Wiem kiedy trzeba lać, kiedy skropić
Bo jeszcze będzie czas mierzyć smoking
Choć czasem życie sika w twarz
Po to dotykasz dna, by zrobić stamtąd wypad
I na szczytach tylko z tipa brać
Oczami pstrykam kadr każdej z moich chwil
Gdyby wszystko szło jak miało
Nie chcę wiedzieć gdzie bym był
Jestem tutaj
A ze mną grupa niezawodnych głów
Pieprzę utarg, bo gdy ktoś ma
To dzielim się na pół wezmę bucha
Choć w płucach dawno czarno jak na stypie
Czy jest pucha czy jest sztuka to jest gites
Gdy sporo kłutych ran przyjmę z czasem
Obrócę życie tak że tę kałużę
Juchy przerobię na basen
Wiem, że nieraz nie trafię i
Przejadę się lub stracę
Ale jestem już stary
Więc pozwól że wytłumaczę ocb
Nieważne, co się w życiu zdarzy
Mam dwie dłonie
Żeby łzy ocierać z twarzy kiedy broczę krwią
I jeśli świat w płomieniach stoi
Mam dwie dłonie żeby rodzinę ochronić
Gdy się sypie strop bo do wesela się zagoi
Mówili "żyjesz gdy boli" więc
Nadstawiam drugi polik im
I nie są w stanie mnie poskromić
Nie schodzę z obranej drogi
O to chodzi by przed siebie iść
Prawda błaha, że najlepszą obroną atak
No to dystans skracam
W cieniu przez lata stałem
Dziś z karata wjazd jak Zlatan
Choć rap to nie jest praca
Nic nie będę spłacał w ratach
Pełen stół i pełna szafa, pod górami chata
To nie jest tak że więcej chcę
Gruby to duży facet na ślepo nocą kręcę się
Przyszedłem stłuc pinatę
A że wciąż sprawne ręce dwie
Jeszcze im buchnę plater
Słabi MC róbcie lachę, ja tu kręcę czaczę
Co jest stylem
A co tylko chcesz zakryć Supremem
Co jest waszym synonimem, nie wiem, zgniłem
Wylew mnie nie da się odjebać
Już mówiłem, szoruj bilę synek
Bo nie wpadłem tu na krótką chwilę
Wypłakałem łez ocean
Czas wyjebać się na wyspie
Nieraz stałem w płomieniach
Które zwiewał procent czystej
Choć nadzieja umiera zanim
Ziemia wokół wyschnie
Wrzucę wokal na legal który
Zmienia popiół w iskrę
Nieważne, co się w życiu zdarzy
Mam dwie dłonie
Żeby łzy ocierać z twarzy kiedy broczę krwią
I jeśli świat w płomieniach stoi
Mam dwie dłonie żeby rodzinę ochronić
Gdy się sypie strop bo do wesela się zagoi
Mówili "żyjesz gdy boli" więc
Nadstawiam drugi polik im
I nie są w stanie mnie poskromić
Nie schodzę z obranej drogi
O to chodzi by przed siebie iść
Kiedy upadasz, wstawaj i spokojnie, powoli
Z ran można się wylizać, do wesela się zagoi
To tradycja narodowa
Spokój ducha imitacją zbroi
Od dawna na luzie, spokojnie, powoli
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi
Wszystko
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi
Się zagoi
Do wesela się zagoi, do wesela się zagoi
Wszystko