Jinx, Gruby Mielzky - Żyję Normalnie tekst piosenki (lyrics)
[Jinx, Gruby Mielzky - Żyję Normalnie tekst piosenki lyrics]
A gnojek z klatki wychodzi
Niosąc flaszki dla ziomów
Stop przerywam grę
Zawsze przechylę z wami lufę
Dzięki temu mam szacunek, moje plecy
Moi ludzie nigdy nie byłem większy
Jestem jednym z wielu
Mielzky, talent w głowie
Brak pieniędzy w portfelu wierz mi
Jeśli coś powiem możesz wyryć to na sobie
Bo na co dzień jestem synem, bratem
Żyję tak jak mogę
Gangsterzy nie chcą bić się
Wolą rapować o spluwach
U mnie jajówa dziś jest
Później zimną pizze wsuwam
Mówią mi grubas ciśniesz
Nie że pizdę wciąż zamulasz
Gdy zawinie lodówa i nie
Na murach będzie czuwać
Nie bujam w klubach się
Sraki i tak nie znajdę tam
A tracę tylko zdrowie, braci i szmal
I wszyscy, których znam dobrze
Dadzą Ci jedną prawdę
Od lat żyjąc zgodnie, nadal żyję normalnie
I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam
Przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę
Kiedyś znałem kilku tych
Którzy mieli hajs na boku
Dziś większość z nich chowa twarz
Nie robiąc kroku
To już kolejny raz, nie będą żyć w amoku
I tak jak każdy z nas walczą o święty spokój
Ja stoję gdzieś z boku wierząc
Że nic nie ma za mną
Kolejny przesąd, czym by miała być normalność
Zwykle zdzieram gardło i wstaję lewą nogą
Chuj, tak wypadło, żyję w zgodzie ze sobą
Ja, nie jestem Tobą i Ty
Nigdy mną nie będziesz ja, daję Ci słowo
Chociaż pewnie nawet nie chcesz
Ja, żyję normalnie uwierz, w sumie to bezsens
Ty żyj po prostu fajnie, Twój czas
Twoje miejsce
I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam
Przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę
Kolejny dzień wstając rano nadal
Widzę siebie w lustrze
Witam się z mamą, nie chce płakać
Gdy się spóźnię
Nigdy nie trzymało się siano mnie
Lecz miałem uśmiech
Najdroższy na świecie, moje plecy, moi kumple
83200 wciąż patrzy mi na dłonie, choć wiem
Że jeśli zdechnę każdy trzepnie moje zdrowie
Jeśli jesteś gościem stąd
Przyjdź i przybij pionę
Jeśli jesteś frajerem
To bierz chłopaków i mnie dojedź
Jeśli z flotą krucho jest
To ściągaj to z sieci
Men, nie będę gonił Cię przez to
Jak pierdolony pies nie rezygnuj z dupy
Szlug i flaszki moim kosztem
Jestem cwaniakiem
A cwaniaki wiedzą skąd mieć forsę
Wracam do domu, wiem że czeka tam ktoś
Kto wierzy we mnie
Choć upadłem i zleciałem na dno
Smak sukcesów, porażki, flaszki
Kebsa i cipki jestem normalny
Żyje normalnie i znam ich wszystkich
I choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykły
Dziś, nie narzekam
Przecież mogłoby być gorzej
Chce przeżyć życie jak najlepiej potrafię
Żyję skromnie i nie mów, że ja błądzę