Guzior, Slim Szczegi - Growl (ylloM) tekst piosenki (lyrics)

Guzior [Mateusz Bluza] Wrocław, Polska

[Guzior, Slim Szczegi - Growl ylloM tekst piosenki lyrics]

Nie skupiam się zbytnio ostatnio na rzeczach
Sam jestem soczewkami gwiazd
Guzior Super Sayian
Energia nakurwia wokół mnie jak
Kawałki rozjebanych skał
Pojebany vibe tłumaczy wszystko już w kwestii
"dlaczego pojebany tak?"
Wilk bynajmniej, Bisz czy
Tyler? Żaden, Guzior, goję rany sam
Całe uniwersum kopie po
Nerkach, przewlekła choroba, olewamy świat
Poranna drzemka, typie, wypier dalej
Na luzie budzę się, podlewam grass
Robię co muszę
Idę w bluzie sobie po mój obiecany hajs
Znieczulony tonami tabletek lekoman
Życie kopie cały czas
Jestem ciągle wieloma, a sobą
Sprawdź jak się tu odgórnie w role wcielę
Mam dystans do siebie i do ludzi wokół mnie
W sumie też ruchome cele


Wszystko co mi nie podchodzi - ruchome cele
Chcę w końcu przetarg na ten
Cheddar, Guzior jak mysz
Jestem wciąż kuszony serem
Wpuszczony między szczeble labiryntu
Szczelne, kuszony tlenem, zmuszony przebiec
Tylko, żeby cykl snów przeżyć, myślą
Że żeby cel osiągnąć już muszą niewiele
Gdy proszą, że mam w nic uwierzyć
I uwierzę w to, to mam nic już wtedy

Pomału znika mi z kubka wywar
Pomału wdycham i to jak wpływa
Na mnie ten haj nic, kurwa, tu nie widać
W ogóle nas nie widać
W tym całym gównie, bo wokół jest mgła
Pomału znika mi z kubka wywar
Pomału wdycham i to jak wpływa
Na mnie ten haj nic, kurwa, tu nie widać
W ogóle nas nie widać
W tym całym gównie, bo wokół jest mgła (heh)

Nie zakopałem talentu gdzieś tu, menciu
Więc na chuj Ty kopiesz te dołki pode mną?
Pozbywam się nieprawdziwych bez skruchy
Nie ma co kruszyć kopii o berło
Samemu wychodzę z siebie, pozostając sobą
Pora na zmianę pomimo tego
To nadal kojarzą mnie tu z
Jedną pozą - pozamiatane
Popadam w zamęt, przypał i grane
To z nimi zrobię na zawsze porządek
Jeżeli człowiek się uczy na błędach
To dlaczego miałby mieć za złe cokolwiek?
Palę to ciągle, wstaję po bombie, pracuję
By tyle pengi zgarnąć
Byleby było na kolejną torbę
Bo najlepiej wpływam na bębny Calgon
Śmieszy rap co rusz mnie i co, rusz mnie
No bo nie jest tak?
Ty jeśli masz w to wczutkę i to w kurwę
No to nie wiem sam
To nie to, że siedzę szmat czasu
Kleją się w sumie szesnastki same
Niejeden lamus już łapie tu spinkę
A ja bez niej otwieram każdy zamek
Obnażam stereotypy
To heterotypy? To powoli chore
Próbują mi wmówić, że życie to dziwka
Bo niemal przed wszystkimi stoi otworem
Ja robię ją, biorę wciąż sobie co moje i co
Mnie te Twoje pierdolenie? Proszę Cię
Jeśli samemu nie zejdziesz na ziemię, to
Uświadom sobie, że jakoś Cię zniosę, psie

Twój rap to świadek jehowy
Weź lepiej wstydu nie przynoś więcej
Skąd Ci to przyszło do głowy
Że ktoś go wypuści jak nikt
Go tu przyjąć nie chce?
Traktują Cię jak powietrze
Bo tacy jak ja zapierają dech im
Przyjmują mnie tu coraz goręcej
Gdy Ty to zero bezwględne #Kelwin

Pomału znika mi z kubka wywar
Pomału wdycham i to jak wpływa
Na mnie ten haj nic, kurwa, tu nie widać
W ogóle nas nie widać
W tym całym gównie, bo wokół jest mgła
Pomału znika mi z kubka wywar
Pomału wdycham i to jak wpływa
Na mnie ten haj nic, kurwa, tu nie widać
W ogóle nas nie widać
W tym całym gównie, bo wokół jest mgła (heh)

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować