Guzior - W.SAMO.SERCE tekst piosenki (lyrics)
Guzior [Mateusz Bluza] Wrocław, Polska
[Guzior - W.SAMO.SERCE tekst piosenki lyrics]
A jeżeli już są to widzę osobę na szczycie
Resuscytowany wciąż basem i dobrze
Ten smak wyskokowy znam zwycięstw
Nie mam długich włosów, ale już skandują
"Oto wybawiciel", gotowy jak nikt, ej
Ludzie nie mogą uwierzyć, wiadomo
Jak w siebie ja tego po sobie nie widzę
Wiem bardzo dobrze jak tą
Egzystencję ozdobić w praktyce
Sposoby na bycie
Ja zamykam oczy na 360 stopni
Widzę wszystko oko w piramidzie
Oko w piramidzie, ej, ja nie umieram
Są kody na życie
I walczę ze sobą w każdy dzień
Tutaj codziennie
Mam ochotę na picie, myślą, że mnie zjedzą
Jestem przesiąknięty tym do szpiku kości
Co ty, nadchodzi mój sezon i wszyscy polują
Bo każdy chce mieć moje ciosy
Co po niektórzy tu myślą
Że są z wyższych półek i ich muszę znosić
Choć prędzej ich zdejmę
Nie przejmuję się tym w ogóle
Rodzą się w mojej duszy sztosy
Chyba zajebałem już dość długi stage diving
Przez życie bo lecę sobie jak
Pojeb, aż mnie, kurwa, nosi
I nie zapowiada się raczej na spadek w ogóle
Zarobię sam rapem i zabulę
Słono mi złotem posyp
Ej, która na osi? Czas zabrać ci
Czas, to myślę, że jest spoko układem
Bardzo ładne wskazówki, chyba nie myślałeś
Że jakkolwiek chodzi o twoją uwagę
Bang - w samo serce
Jestem tak prawdziwy, chociaż jestem duchem
Mogą tylko sobie gonić za mną
Nie wyrobią na zakręcie
No i nie przeliczam ludzi tak jak kwitu
Choć jest
To zależne w życiu, ziom, nikogo nie wydałem
Też nikogo nie oszczędzę
Nie musisz mnie mierzyć
Wzrokiem, by wiedzieć, że
Nie mam sobie równych, to prawdziwe gówno
Raper z pokorą - to śmieszne
Bang - w samo serce
Jestem tak prawdziwy, chociaż jestem duchem
Mogą tylko sobie gonić za mną
Nie wyrobią na zakręcie
No i nie przeliczam ludzi tak jak kwitu
Choć jest
To zależne w życiu, ziom, nikogo nie wydałem
Też nikogo nie oszczędzę
Nie musisz mnie mierzyć
Wzrokiem, by wiedzieć
Że nie mam sobie równych, to prawdziwe gówno
Nie spinam się na gnoi, co próbują
Jak mogą mi przeszkadzać, beka
Ja wspinam się na Olimp
I dla wszystkich tych podłych skurwieli, co
Chcieliby wcielić się w cele
Nie mam problemu ze zużywaniem naboi
Z takim flow jebać dryfowanie na
Boi, w chuj podwórek poznałem
A wychowany na swoim
Nie musisz powtarzać reguł, znam je dobrze
Ale że cokolwiek w ogóle będzie
Mi, kurwa, dyktowane, zapomnij
Ta studnia jest bezdenna, nauczyłem
Się czerpać nawet
Jeśli na powierzchni pływa syf
To jak świadome śnienie, no bo na co
Dzień się dzieje właśnie to, czego chcę
To jakbym urzeczywistniał sen nam
I sobie go zapętlał tyle razy do zrzygania
Że aż myślę, że to chyba syf
Te jebane wróżki mówią mi
Co będzie i zło wróżą
Nie życzą sobie mnie, a i tak się spełniam
Myślę, że to wszystko tylko praca i myślenie
A nie że jesteśmy do tego stworzeni
Kiedyś nie mogliśmy nic zrobić
Dziś nie ma nic, czego nie możemy
Nie boję się wybuchu, przyzwyczajony do huku
Pierdolę schrony
Ja na bank się do tego nie ucieknę
Wszystko wokół w ruchu no i wszystkie
Lamy w popłochu uciekają bambusem
No bo spierdalają pędem to akurat śmieszne
Bo tym wszystkim to rozpierdoli
Wypranie mózgu jakieś
Tego nie było w broszurce
Ja idę po więcej, mam odbite od krwi
Palce na koszulce, prawie nie śpię, wiem
To tylko tak dosięgnę swój sen
Instynkty opanowują pandemicznie tę dżunglę
Dioptrii, nie poprawiam soczewki
Widać więcej w gotówce
I lecę po mój sukces, chociaż już w sumie
To ostatnio miałem się wylać na wszystko
Ale przecież nie popuszczę
Bang - w samo serce
Jestem tak prawdziwy, chociaż jestem duchem
Mogą tylko sobie gonić za mną
Nie wyrobią na zakręcie
No i nie przeliczam ludzi tak jak kwitu
Choć jest
To zależne w życiu, ziom, nikogo nie wydałem
Też nikogo nie oszczędzę
Nie musisz mnie mierzyć
Wzrokiem, by wiedzieć, że
Nie mam sobie równych, to prawdziwe gówno
Raper z pokorą - to śmieszne
Bang - w samo serce
Jestem tak prawdziwy, chociaż jestem duchem
Mogą tylko sobie gonić za mną
Nie wyrobią na zakręcie
No i nie przeliczam ludzi tak jak kwitu
Choć jest
To zależne w życiu, ziom, nikogo nie wydałem
Też nikogo nie oszczędzę
Nie musisz mnie mierzyć
Wzrokiem, by wiedzieć
Że nie mam sobie równych, to prawdziwe gówno