Hary, Penx - Więcej tekst piosenki (lyrics)
[Hary, Penx - Więcej tekst piosenki lyrics]
We belong way down below sing it
Oh, Lord, heaven knows
We belong way down below
Mówią, że wykończą nas szlugi
Dziura w sercu od siedmiu kaw
Albo pęd za flotą, dupami
Mes się śmiał z love your life
Ale chcę i tak, loving life
Żongluję znów szczęściem i to jest chore
Gdy nim epatuję - słyszę "lecz się"
Życie jest zajebiste
Nie przestaję jarać się ani na chwilę
Powiedzą mało przeżyłeś
W hejty wbijam szpilę ale przestań
W ciebie też nie celują lufy czołgów
Pewnie masz co ubrać
Wypić i nie czujesz głodu
Też mi daleko do miliona i to
Bieg w deszczu pod górę
Po to te szlugi i kawy
Zapomnij cokolwiek czułeś
Ból jest znakiem, że nadal biegniesz
Po grze na serio już tylko machasz ręką
Papa gronu miernot
Jesteśmy tylko zwierzętami w
Lepszych ciuchach być i mieć, wszystko
Więcej, nieodłączny kompan, kutas
Albo trafiam na kurwy albo jestem uroczy
Bo nigdy kurwa nigdy dwa
Razy nie musiałem prosić
Nie przestanę głodu czuć, mówią opór już
Apetyt rośnie znów
Nie przestanę głodu czuć, mówią opór już
Ale więcej chcę w chuj way down below
Yo, chcę więcej kurwa choć na
Razie nie mam nic
Więc pędzę, skumaj - mam fazę rozjebać w pył
Nie szczędzę sił
Bo rozpierdalam tu przecież ich
Chcę więcej i choć nie mam nic to bzdura
Że nie chcę więcej nic miałem paru ziomów
Każdy numer jeden w mieście
Bogatszy w doświadczenia
Zostawiłem w tyle sześć zer
Młody człowiek może, typie znowu piję
Bo to Kraków ryju, rozkmiń sobie
Tera komu bije dzwon, zygmunta
Przecież chcę od jutra w ręce mieć
Śmiecie na koncercie kurwa tu
Od króla ręce precz
Podziemie więzi, wystrzelę jak wsunę prochy
Dupy też piekielnie dobre
Bo lubię grube lochy
Wymagam wiele, więcej gaży i floty smaku
Cztery koncerty miesięcznie każdy po tysiaku
To tak wiele, że chcę więcej
Kurwy teraz brawa
Skillem zjadam byle bragga, nie pierdol
Że nie mam prawa
Ile razy jeszcze powiesz: "Polsko daj żyć
Pozwól umrzeć" rzucając patriota
Tchórz nie miał jaj by uciec
Powiedz to mojemu ziomowi
Co zgarnia pięciocyfrową pensję
Choć nie kradnie nie dał dupy
Tak go pozdrawia Jagiełło
Ot dobra profesja, nie jakiś kurwa raper
Bo na pół potniemy z Foux'em tort za pasję
Nie pracę
Chwytam zajebistą dupę, powiem jej komplement
Że jest zajebistą dupą, mało odkrywcze
Lecz szczere nie chcę naprawiać świata
Otwierać na coś tam głów
Daję przykład, widzisz, słyszysz
Jak chcesz tak rób
Na innych patrzę jak daleko w tyle są
Bo w tym Hell's Kitchen wiem jak się robi sos
Mama mi nie mówiła możesz wszystko
Sam sprawdziłem
Przesuwam granicę, dobrze wiem
(hej) po co żyję taki lot
Wszystkie drzwi otwarte tylko dla chętnych
I choć to jak bramy raju
Wpuszczają nie tylko świętych