Heavy Mental, Chada, Rx - Fundament tekst piosenki (lyrics)
[Heavy Mental, Chada, Rx - Fundament tekst piosenki lyrics]
Piszę wersy
Takie chwile są dla mnie fundamentem
Idę ulicami życia, air maxy mam na nogach
Ciągle stoję za sterami
Nie zamierzam wiosłować
Moje słowa płyną z serca
Nie dziwi cię to ziomuś
Doskonale znam te miejsca
Ze zbrojonego betonu
W domu nie miałem luksusu
Wiem jak tu żyją biedni
Mogę znowu iść coś ukraść
By sobie to zapewnić
Szczęście czai się za rogiem
Nie będę dłużej czekał
Człowiek zmienia swoje zdanie
Zdanie zmienia człowieka
Moja prawda jest tu ze mną
Posłuchaj przyjacielu
To nie cel jest ważny w życiu
Tylko droga do celu
Życie zgniata mnie jak puszkę
I rzuca ciemny cień
Czeka przerwa mnie w rozgrywkach #NBA
Zawsze można coś naprawić
Zrozumiałem to z wiekiem
Mój fundament jest stabilny
Już nie idę jak ślepiec
Za dzieciaka krąg najbliższych, nikt więcej
Bezwiednie chłoniesz słowa
Bez względu na intencje
Nie omylni w twoim przekonaniu
Czujesz się bezpiecznie bo wiesz
Że dla ciebie w twoim domu nikt źle nie chce
To niby jasne nim zacząłem szerzej patrzeć
I sam rozumieć najpierw
Przyglądałem się matce
Skąd ta siła w niej, bez względu na sytuacje
Fenomen - przykład, od wtedy na zawsze
Po ojcu mam też kilka cech i przynajmniej
Wiem, że są złe
Przez to nie dostanie więcej niż ten wers
Przez to nie potrafię często
Przebić się przez lęk
I sam niszczę wszystko by nie
Stracić kiedy pięknie jest
Świat się nie zatrzyma kiedy
Kilka pęknie serc
Goje rany, w miarę spoko, oby i u ciebie też
Mam co mi dałaś, ale muszę dalej lecieć
Podziękowania wszystkim dzięki którym
Kim jestem, wiem
Od dzieciaka mama mi wpajała
"Musisz się uczyć" myśląc o wygranej
To nie kraj dla głupich ludzi
Nie zaglądam w politykę
Gdzie rozsądek się zagubił
Na siebie i na bliskich liczę
Razem przenosimy góry
Mam charakter, nie zgnieciesz go w imadle
Dziś podejmuje walkę
Żebym nie został na ławce
Swoje życie mam w rękach
Nie raz to życie da w mordę
Wciąż rodzice powtarzali, synu, słuchaj
Będzie dobrze choć bywało nie najlepiej
W domu zapach znałem każdy
Kiedy tlen się ulatniał
Wtedy usychały kwiaty
Kiedyś chciałem opuścić ten syf
Uciec gdziekolwiek przez krew
Pot i łzy dziś to ja wznoszę Victorię
Dawno temu zacisnąłem pięści, stoję za gardą
Za plecami moi ludzie
Depczą białe prześcieradło
Mam czerwoną krew
Nie wszystkie zęby w szczęce
Dzięki wszystkim dzięki którym
Jestem kimś więcej