Kacper Nowak - Doradca tekst piosenki (lyrics)

[Kacper Nowak - Doradca tekst piosenki lyrics]

Wyglądam znów przez okno i
Odbija się świat szary
Sąsiad znów wynosi śmieci –
Chyba znowu mieli balet
Trochę dalej, bo za płotem
Młoda grupa – młodzi gniewni
Plują na chodniki, gasząc pety
W swojej dzielni

A ja dalej sam w tym
Domu siedzę i dociekam słono
Może kumpel wpadnie z laską
Pogadamy o ich związku
No bo o czym mogę gadać? O
Tym jak mi się tu żyje?
Dziś już chętnie pójdę spać
By nie myśleć tyle

Lubię często patrzeć w zdjęcia
Patrzeć jak to wszystko było
Przywoływać dawne czasy często, gęsto


Dumam szybko "Gdybym tak nie zjebał
Może pilibyśmy teraz wino?"
I wałkuję temat znowu
Składam myśli jak domino

Mam puste kiermany
Praca nie jest czymś co lubię
Wolę z pasji się utrzymać –
Korporacje są już nudne
Czekam na dzień gdzie zapuka do mnie szansa
A nie chandra
"Po co czekać, lepiej szukać!" – no tak
Życie mój "doradca"

Wchodzę znów do domu
Wszystko ciągle takie "same"
Zakluczam szybko drzwi
Ktoś mnie chyba śledzi stale
Nie zważam na ten syf
No bo po co? To normalne
Miłości nie zamawiam to jest chore
Niewerbalne marne

Prześmiewcze i banalne serce bardziej czarne
W wieczny sen zapadnę
Natchnienie stąd odeszło – moje
Serce chyba pękło
Czuję, że znów przejdę piekło -
Mózg pracuje w trybie "przeszłość"

Na kolację bułki z sala
Gdzieś się butla wina wala
Kot już zrzucił dwa świeczniki
Zburzył myśli – to jest standard
Słyszę głucho znów sąsiada –
Chyba znowu jakiś balet
Stały punkt programu - jeden pije
Drugi "skacze" cest la vie sala

Praca ciężka, wciąż Ci daje się we znaki
Sążnie
Korpo-cioty liżą szefom spodni zamki dobrze
"premia i podwyżka? Zadzwonimy na ten numer"
Dajcie spokój, strzelę w głowę
Bo gadacie bzdury!

Mój umysł się przewraca jak
Łapsterdak pod spożywczym
Ciągle liczę te grosiwo, liczę
Że znów łyknę wino
A kot znowu jak by miał atak padaczki
Zrzuca z szafki metalowe ramki, z ewokacjami

Nie kręciła mnie samotność
Dalej pluję sobie w brodę
Chociaż nie mam palę świecę
Nie wygaszę tamtych wspomnień
No bo po co? Słońce świeci się bez końca
W nocy jakby się świeciły dwa boli mnie głowa

Wchodzę znów do domu
Wszystko ciągle takie "same"
Zakluczam szybko drzwi
Ktoś mnie chyba śledzi stale
Nie zważam na ten syf
No bo po co? To normalne
Miłości nie zamawiam to jest chore
Niewerbalne marne

Prześmiewcze i banalne serce bardziej czarne
W wieczny sen zapadnę
Natchnienie stąd odeszło – moje
Serce chyba pękło
Czuję, że znów przejdę piekło -
Mózg pracuje w trybie "przeszłość"

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować