Karian, AyamCamani - Niezły Bajzel tekst piosenki (lyrics)
[Karian, AyamCamani - Niezły Bajzel tekst piosenki lyrics]
Życie spada w dół, siema Pezet
Głośne freestyle'e za dwa dziewięć
Robiliśmy to w dobrej wierze całą noc
Szaroburo na tych blokach, ej
Kolory tylko na pokaz
Wóda to pożar, rolujesz, podaj
Ładne oczy, na nich brokat, szybki numer
Później lota popyt i podaż, sorry, no szkoda
Alko zara mnie zabije
Mimo to "na zdrowie" ten łeb szczeka
Nie wiem co robię, co mówię
Co myślę i w sumie to pies
Liczy się beka, mimo że blackout
Stoi za rogiem i czeka na moment
By tylko mnie pogrzebać
Za miłość, nienawiść i sarkazm - toasty
Bo życie to żart
W hotelach, mieszkaniach i parkach
- sypałem się cały, jak zgubiłem fart
Problemy zostawiam w sypialniach
Do których nie wracam na noc
Za trzy złote włosy, od diabła
Odkupię to jebane szczęście
Nim odwrócisz wzrok
O nas, zawsze mówiło się niegrzecznie
W słowach, które wyciągają zawleczkę
"Rebel, prowokator, patus
Krążący po mieście" spływało to po nas
Tak jak jucha po podeszwie
Więc wybory złe, a mamie pęka serce
Weź jeszcze ze dwie, skoro jutra nie będzie
Wzrok jest pełen łez
W sumie to cienko przędzie
Mimo że złote serce, nie pomoże mu Persen
Bezdech, choć dyszy z przemęczenia
Wielkie, w wielkich płytach marzenia
Wszędzie, pokłady przypału i chemia
Gdzie sens? lepiej nie pytać, do widzenia
Za miłość, nienawiść i sarkazm - toasty
Bo życie to żart
W hotelach, mieszkaniach i parkach
- sypałem się cały, jak zgubiłem fart
Problemy zostawiam w sypialniach
Do których nie wracam na noc
Za trzy złote włosy, od diabła
Odkupię to jebane szczęście
Nim odwrócisz wzrok