Kartky - Ballada O Panu Lusterko tekst piosenki (lyrics)
Kartky [Jakub Jankowski] Radomsko, Polska 🇵🇱
[Kartky - Ballada O Panu Lusterko tekst piosenki lyrics]
Spotkałem ją z Panem Lusterko na ziemi niczyjej jak serca
To chyba było gdzieś w Velen, chociaż niewiele pamiętam
I wtedy widziałem, jak niosła puzderko, coś o czym wy się nie dowiecie
I sprawia, że magia działała jak w bajkach, w moim prawdziwym nieświecie
Kiedyś nie chciałem też zła, co krąży nade mną jak demon
Za pamięć, niepamięć i przemoc wyrzucam dziś ostatnie demo w niebo (w niebo)
I myśli złowieszcze, choć czasem jak pierwsze, nie dam im się opanować
Gdy w małej tabletce zamknęłaś swe serce i chcesz mi je dziś ofiarować?
Spotkałem ją z Panem Lusterko na ziemi niczyjej jak serca
To chyba było gdzieś w Velen, chociaż niewiele pamiętam
W ogóle nic nie pamiętam, bo każde wspomnienie wykańcza
Wyłącza rozsądek jak Fight Club i kłamstwa stają się jak lekarstwa
A spalona ziemia za sobą, to już inna bajka
Ja w Nike'ach za Tobą, a Ty z głową w chmurach, jak trasą na Bagdad
Mam dziś zostać z Tobą, czy znowu coś nagrać?
Bo możemy nie wstawać wcale i oglądać do rana Netflixa z lapka
A co o nas mówią? To przecież nieprawda (prawda)
Jej źrenice gubią widzenie przez burzę, nawet kiedy śpią w katafalkach
A ja, jak tysiąc lat temu, zjem to, co nagram
A z książek na szafkach dla Andrzeja z bramy znajdę jakąś dychę na farta
Wszystko się znowu zaciera, piekło i piękno
Jakoś tak wyszło, zaraz listopad, jakoś tak zeszło
A ja patrzę z góry i czuję się dokładnie jak Pan Lusterko
Tym razem na pewno gdzieś pękło serce przez moje piekło
I chciałbym jak szatan serduszko, a nie Pan Lusterko
I znowu się żegnam piosenką, jak bard, którego nie chcesz znać, macham ręką
I nie spotkamy się jutro, a raczej na pewno
Bo choć tego nie chcę i czuję niepewność, kolejny raz spadam w ciemność
Mała, zmień minę na tą sukę z anime jak te Insta wariatki na OnlyFans, o, o
I lepiej u mnie się zatrzymaj na chwilę, bo zanim umrę, chcę Cię wypić do dna
I poświęć dla mnie chociaż jeszcze godzinę, potem będziemy mieć rodzinę i psa, ha
Nigdy nie powiem: "będę lepszy niż byłem", bo moje oczy płoną nocą od gwiazd, o, o, o
Ja wyjebałem im te rzeczy po kryjomu i odebrałem w ostatnim meczu puchar domów na spokoju
Siedzę z Jęczącą Martą przed kominkiem w dormitorium
Dawno nie gadam z lamusami, co nie lubią sportu
Zaklęcia mam schowane w jedwabnym, zielonym worku
Widzę, jak młode sarny biegną już do wodopoju
A tamte szmaty zakładają kurwa jakiś sojusz
Chłopaki, pojebało, nie dawajcie mi powodów
Biegam po domu z bronią i już nie wiem, czy jasno, czy ciemno
Opamiętaj się trollu, czy na pewno Ty jesteś królewną?
Nie wybieram symboli, mam swoje własne poglądy na piękno
Możesz jęczeć do woli, będąc kurwą nie będziesz legendą
A ona tak piękna, szalona, jebnięta, spogląda kusząco i wyciąga skręta
Wspomina w lockdownie tamtego klienta, co ruchali się jak zwierzęta (i kurwa, ha, ha, ha, ha)
Jesteśmy różni, a świat jest mały
A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a
I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary
Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a
I to jest dla mnie już nie do wiary
Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha?
Nie będę czekać aż otworzą znów bary
Zabiorę tylko duszę i pójdę spać
Jesteśmy różni, a świat jest mały
A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a
I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary
Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a
I to jest dla mnie już nie do wiary
Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha?
Nie będę czekać aż otworzą znów bary
Zabiorę tylko duszę i pójdę spać