Kartky, Razzimowski, Troom - Chciałbym tekst piosenki (lyrics)
Kartky [Jakub Jankowski] Radomsko, Polska 🇵🇱
[Kartky, Razzimowski, Troom - Chciałbym tekst piosenki lyrics]
Co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć
Wznieść się chcę jak rajski ptak
Miałem w planach pierścionek i opcje
Za 20 pensji jej matki
Bałem się wybrać złą strone to
Dramat pokoleń stałem sie zbyt
Gorzki(kwaśny)
Wybrakowani na skali miliona ich
Życie mi woła "nie, nie wracajmy"
Od kiedy wena sie sypie na lustra
Gusła poszły do przodu jak panyy
I gusta tak głupie zamknięte wyciągam ręce
Po penge i przemierzam świat
Oglądam z jej wnętrza to wszystko co
Zmienia horyzont patrzenia od tak
Dotykam ścian rękami są zimne i
Transparentne jakby ze szkła
I jawnie kłamią mi o swojej formie ja
Wiem że zostały stworzone jak ja
Przypadkiem i dotkne powietrza dłonią
Popłyne tym statkiem
Ostatni żeglowiec ma znaki na płótnie
Nekrolog
I wkrótce jak wróce to zwiniemy
Martwych z tej tratwy
Jak oni
Dłonie do broni
Oni jak my, my to-nie-my jak każdy
Wykolejeni jak dziwki
Ochrona górnicy raperzy i gwiazdy
Nie wierzysz to sprawdź ich
Noce na manie i cienie na
Ścianie to życie czy pastiż
Wena do walki słowami mnie martwi
Za rzadko chyba trafiam z kartki na klatki
Błędy w systemie są constans względem
Natchnienia ujmę to tak
Kończe zabawe gdy robi sie jasno a
Za plecami trwa wojna od lat
Chciałbym się nauczyć pieśni tej
Co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć
Wznieść się chcę jak rajski ptak
Daj mi jedną szanse
Przestań udawać posłuchaj mnie Daniel
Twój wewnętrzny głos dusi sie w
Tobie nie ma Cie Daniel
Chciałeś tak dużo
Zostałeś w częściach,gdzie jesteś Daniel?
Żyjesz wyobraźnią
Widzisz co chcesz, nie słuchasz sie Daniel
Gardze wszystkimi z was
W szczególności sobą,nim najbardziej
Dostajesz ile sam dasz
Moje zamiary to stado zmartwień
Łatwiej jest być w pokoju bez
Klamek niż trafić dźwięk Arii
Stojąc na scenie w obliczu
Białych rycerzy#Zawisza Czarny
Pytają czy jestem członkiem
Zawsze chciałem być w klanie
Odpowiadam "a jak" przecież mam
Gdzieś kim zostane
Biały czarny i czarne na białym
Wykładam białe na czarne
Pod stopami mam ląd
A myśle lecą same bez barier
Więc nie zatrzyma mnie nic coś więcej
Niż fejm - życie i kasa
Wiatr zatyka mi uszy nim zamknę
Oczy jak Felipe Massa
Toczę wojnę w sobie
Chciałbym go zabić, nienawidzę go
Lecz to
Titanic z jednym z nas
Popłynie w rejs#Powietrzny Port
Chciałbym się nauczyć pieśni tej
Co śpiewa ją wiatr
Pragnę to zrozumieć
Wznieść się chcę jak rajski ptak
Tyle razy pytałaś kiedy nagram o tobie skoro
Nawinąłem wcześniej o tamtej i o tym
Tyle razy myslałem że ja tego nie zrobie nie
Miesza sie rzeczy jak rap i związki
Ukraść torebkę i łańcuszek zerwać -
Tak robi zwykły dziesioniarz
Ja Oceans Eleven bo kradne Ci 5 lat
Do tego na twoich
Oczach(by)
Potem powiedzieć tobie "nara,cześć"
Od teraz sobie radzisz sama wiesz
Między nami chemia to spalanie
Ogień nie zapłonie w próżni
Mamy tu paliwo
Krzesiwo i tlen i główka zapałki
O siarke już trze
Opadam na kanape i rozmyślam gdzie
Podpalasz jak ja,myslami wróci
Znów jestem z tobą jest wieczór na Krecie
I cieplutkie morze omywa nam kostki
Idziemy za ręce
Wracamy brzegiem,liczymy na niebie nocy samoloty
W drinku dopalił się ten zimny ogień,wyglądałaś tak pięknie
Dla siebie to skryłem
Że strasznie sie boje,nie czułem sie z nikim bezpiecznie
W moim mieszkaniu pół łóżka jest twoje
Choć ze mną już dawno nie mieszkasz
Do niego nie ma już wstępu pod Bogiem
I żadnym pozorem tu żadna nastepna
Skończe z tą męka jak choćby
Petroniusz,Eunice w Quo Vadis
I przerwe to brudną żyletkę
Znów siąde tam wtedy na plaży, chciałbym