Kartky - Pan Śmierć tekst piosenki (lyrics)
Kartky [Jakub Jankowski] Radomsko, Polska 🇵🇱
[Kartky - Pan Śmierć tekst piosenki lyrics]
I opcje za dwadzieścia pensji jej matki
Bałem się wybrać złą stronę, to dramat pokoleń
Stałem się zbyt gorzki i kwaśny
Wybrakowani na skali miliona
Ich życie mi woła, nie, nie wracajmy
Od kiedy wena się sypie na lustrach -
Gusła poszły do przodu jak panny
I gusta, tak głupie, zamknięte
Wyciągam ręce po pengę i przemierzam świat
Oglądam z jej wnętrza to wszystko co zmienia
Wasz horyzont patrzenia, ot tak
Dotykam rękami ścian, są zimne
I transparentne, jakby kurwa ze szkła
I jawnie kłamią mi o swojej formie, a wiem
Że zostały stworzone jak ja; przypadkiem
Nim dotknę powietrza dłonią
Popłynę tym statkiem ostatnim
Żaglowiec ma znaki na płótnie nekrolog
I wkrótce jak wróce to zwiniemy
Martwych z tej tratwy jak Oni
Dłonie do broni, oni jak my a my to-nie-my jak każdy
Wykolejeni jak dziwki, ochrona, górnicy, raperzy i gwiazdy
Nie wierzysz? to sprawdź ich: noce na manie
I cienie na ścianie, to życie czy pastisz?
Wena do walki słowami mnie martwi
Za rzadko chyba trafiam z kartki na klatki
Błędy w systemie są constans
Względem natchnienia, hm, ujmę to tak:
Kończę zabawę gdy robi się jasno
A za plecami trwa wojna od lat, rap
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim skoro każdy ma mnie za nic
Pan śmierć, przechadzam ulicami
I nie liczę się już z nikim
I nie liczę się już z nikim
Pan śmierć