KęKę - 2021 tekst piosenki (lyrics)

KęKę

KęKę [Piotr Siara] Radom/Warszawa, Polska

[KęKę - 2021 tekst piosenki lyrics]

2021 ha!
Co życie dało, zniosłem godnie słuchaj

Po północy 1 stycznia, ja odpalam preorder
Świat się bawi, ja pracuję, mimo tego
Że noc jest siara ma być wspominkowa
Dla Radomia być hołdem
Sprzedaż rekordowa, w dobę ćwierć miliona
Jest dobrze w nowym domu obok siedzi ona
Przysięgała ze mną być, aż skonam
Moja dwa dni temu, poślubiona żona
Życie dało, więc przejedzie się po nas
No bo daje i zabiera, raz po raz
Ojciec był ostatnio bardzo słaby
Stara gwardia, co po cichu cierpi
Nie da sobie pomóc, chociaż ma obawy
W dwa miesiące pietnastaka zbił z wagi
Prawie nie jadł, tylko leżał i palił
Jak jedziemy na badania, mdleje pod blokiem
Na karetkę w chuj czekania, styczeń na mrozie
Jedną nockę jest w szpitalu, nikt nie pomoże


Położyli go przy kiblu, na SORze, słuchaj
Więc przyjeżdżam go odebrać
Choć się słania na nogach
A pół roku wcześniej, kurwa
Przyjmowali sto koła
Teraz dali dwie kroplówki - witaminy, glukoza
I odesłali, dzięki ci służba zdrowia
Rozmawiamy jak z facetem facet
Ciężki temat patrzę w oczy tacie
W razie najgorszego dyspozycje jakie
Trumna, urna oraz "jaki chcesz grób?"
Się uśmiecha mówi że jeden chuj, ha ha
To daje siłę
Puszczam singiel o tym jak żyłem
Moja gwardia się odzywa, stare czasy jak żywe
Potem że tu nadal jestem
Choć się prawie zabiłem
Cięte łapy, tory, dachy co chwilę, yo
W lutym jeszcze nam odchodzi kotka
Nie ma co żałować róż gdy płoną lasy
Się żegnamy, pochowałem ojca
Na pogrzebie widzę Szymka i Wojtka
Się godzimy, to jest prezent od Poldka
Wielkie dzięki Janek też
Nie ma co przewijać na głos
Ale za co ty wiesz
Cały kwiecień to preorder, praca cieszy
Że hej
Wychodzi słońce, a za chwilę znów deszcz
Moja babcia, chwilę potem dziadek Bartka
Trzeci pogrzeb w trzy miesiące, kurwa
Co za akcja
Leki mnie trzymają w pionie, rusza traska
Mam rozśmieszać, jest stand up w miastach
Czwarty pogrzeb - babcia Bartka
Do tego z moją mamą niedobrze
Za to w lato zjeżdża siorka
Wtedy łapie oddech, wczasy z synem
Może tam odpocznie znowu urlop z rodziną, ja
Zamiast cieszyć się, modlę
Żeby ten rok już nam minął
Zanim coś jeszcze nas dorwie
Wracam we wrześniu i matka przestaje chodzić
Więc wózek na szybko szukam opieki
Zanim na stand up znów ruszę
Cały miesiąc mnie nie ma
Każdy występ to większy
W październiku oddycham
W końcu zjeżdżam do Wrześni
Ledwo tylko usiadłem, zaraz dostaje telefon
Odchodzi wujek, obyś miał tam lepiej
Wiesiuuuu!
Do grudnia rok mi już mija jak jakiś letarg
I nawet nie wiem czy cierpię
Po prostu jest tak
I nie za wiele już czuje, chyba po lekach
Albo się wyłączyłem
By się całkiem nie rozjechać
I nic nie pisze rok
Może jakieś dwie gościnki
Umarł we mnie rap, choć był dwie dekady silny
Nie mówię o tym Wam
No bo nie chcę siać paniki
Chociaż kiedy jestem sam, pytam
"czy to koniec, kiki?"
A wokół kryzys, inflacje, obce reżimy u bram
U nas też nie najlepiej
Pewnie widzisz to sam
Na świecie wiele się zmienia
Lecz nie wszyscy chcą słuchać
Pragną nie myśleć, się bawić
Potem obudzą się w dupach

A tak poza tym to żyję i
Się uśmiecham - jest git
Bóg daje i Bóg zabiera
Każdy połączy się z nim
Z pokorą biorę, co los da
Bo zawsze mogło być gorzej
Dzisiaj to wszystko wyrzucam
Tak ciężko trzymać to w sobie
A tak poza tym to żyję i
Się uśmiecham - jest git
Bóg daje i Bóg zabiera
Każdy połączy się z nim
Z pokorą biorę, co los da
Bo zawsze mogło być gorzej
Choć czasem presja znowu siada mi na głowę
Może?

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować