Kinga Kielich, Chada, Rx - Nie zabieraj mnie stąd tekst piosenki (lyrics)

[Kinga Kielich, Chada, Rx - Nie zabieraj mnie stąd tekst piosenki lyrics]

To jest moje miejsce, bo kocham to miejsce
Tu się urodziłem i tu umrę żyje, by grać rap
Podążam w swoja stronę
To jest rap, to jest życie realizuje plan

Teraz stoję przed lustrem
Jestem ulicy dzieckiem witam zmiany
Przygarniam tu do siebie refleksje
Wciąż brakuje mi czasu
Sumienie głośno krzyczy
Dawne sprawy powoli już przestają się liczyć
Co dzień myślę o wierze, Bóg mi daje nadzieję
A więc proszę Cię
Nie mów przy mnie ze nie istnieje
Nigdy się nie tłumacze
Wciąż do życia mam powód
Moje myśli przyjmują często wagę ołowiu
Potrzebuje dziś ciepła, łukiem omijam wrogów
Miedzy ludźmi tak wiele
Bracie tutaj jest chłodu
Nie poniosłem porażek, oni źle to nazwali


Ja odkryłem sposoby, które nie podziałały
Kiedyś się użalałem, żyłem w kręgu oszustów
Tak do czasu aż nie poznałem typka na wózku
Witam pogodę ducha, już nie rzucam na linę
Swoich uczuć, znajduje chwile na odpoczynek
Czerpie z życia przyjemność
Zwątpieniu na pohybel
Jeszcze jakiś czas temu to nie było możliwe
Pragnę dłużej tu zostać
Do słuchaczy docierać
Drogi Boże, weź, błagam
Jeszcze mnie nie zabieraj
Nie przegram już ani jednej nuty
Nie pójdę po ciemku, choćby na skróty
Jedyny fundament dla mojego jutra
Czeka, jego łaska trwa
Nie przegram już ani jednej nuty
Nie pójdę po ciemku, choćby na skróty
Jedyny fundament dla mojego jutra
Czeka, jego łaska trwa

To jest moje miejsce, bo kocham to miejsce
Tu się urodziłem i tu umrę żyje, by grać rap
Podążam w swoja stronę
To jest rap, to jest życie realizuje plan

Podli ludzie są wszędzie
Chcą odebrać nadzieję
Piszą: "Jesteś skończony"
Ale wcale tak nie jest
Teraz szczerze się śmieje
Dobrze widzę jak jest
Teraz szczerze się śmieje, momentami do łez
Biorę kartkę i piszę
Zawsze robię to szczerze
Odnajduje się co dzień właśnie
Na tym papierze głowę wznoszę ku niebu
W oczy śmieje się wrogom
Chociaż pragną być tutaj
Tylko chcą a nie mogą
W końcu patrze inaczej i nie
Skończę gdzieś na dnie
Nie jest ważne jak spadasz, tylko to
Jak upadniesz celu nie spuszczam z oczu
Staram ważyć się słowa
Chociaż wciąż się potykam i
Się zdarza spudłować
Idę dalej przez życie, biorę kolejny oddech
A pobudki na kacu to już nie jest mój problem
Jestem odpowiedzialny, siłę daje mi wiara
Może ciut mnie poniosło
Ale w sumie się staram
Nadal o własnych siłach
Już nie czuje zmęczenia
Idąc śmiało przez życie
Które co dzień doceniam
Do zrobienia mam wiele
Proszę tylko nie teraz
Drogi Boże, weź, błagam
Jeszcze mnie nie zabieraj
Nie przegram już ani jednej nuty
Nie pójdę po ciemku, choćby na skróty
Jedyny fundament dla mojego jutra
Czeka, jego łaska trwa
Nie przegram już ani jednej nuty
Nie pójdę po ciemku, choćby na skróty
Jedyny fundament dla mojego jutra
Czeka, jego łaska trwa

I dalej od nowa, jak osioł uparty
Nie podejmuj dyskusji o życiu na żarty
Donikąd zaprowadzi cię brak w życiu celu
Nie szukaj wolności bez Boga jak wielu

To jest moje miejsce, bo kocham to miejsce
Tu się urodziłem i tu umrę żyje, by grać rap
Podążam w swoja stronę
To jest rap, to jest życie realizuje plan

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować