Kleban, Kamel, Supermleko - Na100jara tekst piosenki (lyrics)
[Kleban, Kamel, Supermleko - Na100jara tekst piosenki lyrics]
To my, karani za nic, za damski chuj
Spadamy z deszczu pod rynnę jak 3oda Kru
Na100jara, raczej jara nas to, sprawdź
Poszła fala w miasto, Grube Jointy 2
I lubię tłuste sztuki, i wiesz
Strasznie mnie to kręci
Kiedy zdejmuję z nich ciuchy i
Zakładam na nie bletki mam zaufanych ludzi
Dają towar z pierwszej ręki
Co dzień w dzień są skuci
Zamiast szlugów palą skręty
Typy budząc się myślą ile tu dzisiaj zjarać
Mer to dla nich w życiu chyba jedyna fraszka
Bywa, czas na chillout, czas zabijać
Remiza czeka w gotowości
Gdy to gra w głośnikach
Nas to jara, was to jara, dobrze wiem
Na sto typa jara w chuj
A nie jara może z trzech
Co jest man, typy znają to najlepiej
Co mimo swego wieku nadal wracają do wiaderek
Na100jara, jak samara non-stop pełna
Dobry melanż i owszem i nawet teraz
I na bezczela
Jestem weteran w przychylaniu dymka
Wśród maniur się zakręcam
Bo jara mnie ta kwestia
Dobry bit ziom, sprzęt, dobra ósemka
Piona, jaram się podziemiem z myspace'a
Podstępnie jak hiena, z potępieniem władzo
Nas to jara, jara to całe miasto
Kto Ty jesteś powiedz mi, śląskiej ziemi syn
Siwydym, nie tylko przez kopalni szyb
Grunty tak śląskie dziś, stąd ten protest
Ślę w mig
By móc przez Polskę iść i mieć chill
Niech leci ta chmura z południa na północ
Oświeca wioski, rządom zrobi półmrok
Puść to i wyjdź do okna, odpal gibonka
Niech osra się z żalu, pospinany sąsiad
Mamy swe poglądy i wara
Jaramy grube jointy, bo nas to jara
Choć starają się nas karać za nią, ej
I love you Mary Jane mamy swe poglądy i wara
Jaramy grube jointy, bo nas to jara
To lekarstwo na paraliżujący banał
Zbyt pozytywna, dlatego zakazana
Witam w kraju absurdu
Gdzie zamykają bezdomnych za kradzież jogurtu
Zniszczą Ci życie, zająć wolność i wyznań
A gwałciciel idzie wolny, bo się nie przyznał
Tu rządzi lewizna, kapusta, układy
Jak kradniesz, to luz
Tak gorzej jak palisz baty
Za kwiaty, za kraty, czy to nie chore?
Nie masz sałaty dla prokuratora
To jesteś bandziorem
Wkurwia na barach rzeczywistość szara
I mówimy jej nara, bo nas to jara
Barany, za co kara?
(Co?) Za natury dar w oparach
Nas to jara, całe miasto od zaraz
Znowu spokój, nie czekaj ziom do urlopu
To susz bogów poczuj, tu ten topów odór
To tu notuj, odrzuć nędzną propagandę
Odpal ganje, poznasz prawdę po kwadransie
Bo nasz kraj to niezły skansen
Nie pytaj się czemu tak jest, nie ważne
Zmienić to da się
Więc zapierdalajcie na marsz
I jeszcze se gdzieś gandzie posadźcie
Znam fakty z ustaw, ale my chcemy palić
Mam prawdę w płucach, wydmuchuję idealizm
Na nich, bo oni chcą wsadzić nas dziś za nic
Zanim sami pestkami zdamy wolności egzamin
Więc zadrwij z nich, stary, zwolnij na chwilę
Gdy z liter robię zwijkę
Insert mam z linijek
To stresu killer, żeby sensu być bliżej
Więc puść klucz do płuc
Żeby stres z Ciebie wyszedł
Oni nie robią polityki
Oni tylko budują mosty
Liberałowie (co?) dajcie nam ciut wolności
Bo nas to jara, co każde miasto jara
Ale wiem, że w dupie ma każda z was to pała
To czas Kamela teraz, mam chill
Jak w Bay Area, play us
Całej ósemki sojusz, jak zakon Marii
Do boju, do boju!
Mamy swe poglądy i wara
Jaramy grube jointy, bo nas to jara
Choć starają się nas karać za nią, ej
I love you Mary Jane mamy swe poglądy i wara
Jaramy grube jointy, bo nas to jara
To lekarstwo na paraliżujący banał
Zbyt pozytywna, dlatego zakazana