Kordaz, Abel - Wymówki tekst piosenki (lyrics)
[Kordaz, Abel - Wymówki tekst piosenki lyrics]
Abel, Smagalaz, Brat Jordah
Sprawdź to morda!
Słyszysz to często, nie? W życia rotacji
Częściej niż hity radio ZET w okresie wakacji
Wkurwiony jak Mielon, często łapisz się tego
Puść te wymówki teraz a nie jutro z rana
Lecisz w dół z tym wężem #benjibananas
Elo, to jest zakorzenione w nas jak drzewo
Leje się kielon, nie tak miało być (być)
Teraz zastanawiasz się dlaczego? Ooou
Opowiem Ci o tym dalej
Ale narazie weź kielicha nalej
Buduj piramidy drąż rzeźby w skale
Zwiększ skalę zanim mignie red alert
Dawaj Abel!
Ej Yoo Big Up
Wpadam do studia na bitach pośmigać
Tu nie ma wymówek, dziś to pierwsza liga
Więc ciągle nagrywam bo znów trzeba coś wydać
Co się tak czaisz? Pewnie sprzedaż albumu
Promocja zawali surrealizm, dla mnie gra to
Gala Abel Salvadore Dali (bang)
Więc kręce pejsa, szczęście mam w rękach
Każda wymówka kopnęła w kalendarz
W koło palestra
Spróbuj urazić kogoś majestat
Bierz nam te wymówki na przestrzał
Patrz na te półki - albumów kolekcja
Jak z katapulty, na karku trzydziestka
Do prawdziwych kumpli nie mylę podejścia
Wymówki, weź najpierw znajdź je
A później narzekaj
Wymówki, jesteś jak wędkarz a to temat rzeka
Wymówki, nie ma co gonić
Świat przecież poczeka
Jedno jest życie i na nie przyrzekam
Ominie Cię spektakl jak zżera Cię trema
Gdzieś w barze przy meczu z
Całą bandą siedzisz ty, i widzisz tą pannę
Z chęcią wziąłbyś ją na
Dogrywkę nim zaczną się
Karne i strzelił jej tą złotą bramkę (lipa)
Nie chodzi o jej czerwoną
Kartkę, zajęta, na pewno
Wymówki znów wkręcasz
Dziurę w brzuchu wywiercasz, zasypiasz
Z bólem serca
A budzisz się z chujem w rękach
Wchodzę do studia żeby coś nagrać
Nie po to żeby ćpać i się nachlać
Nie ma tego złego, jest, bez Abla
Sieję tu popłoch, la chupacabra
Uderz w stół a o litość błagają nożyce
Idziecie po szamę? Czy dobrze słyszę?
Dobra, nagramy po jedzeniu
Nie piję z frajerami, co jemy przyjacielu?
Wiesz, chęci płoną szybko jak papier
Sam często się na tym łapię
Wymówki! takie rzeczy że czasami jest
Wstyd mi za nie
Dziesięć lat palenia, rzuciłem szlugi
Budżet państwa nie miał na mnie biznesu
I co z tego że to nierówna walka
Wróciłem do tego, wiesz, za dużo stresów
Nawet nie wymawiaj mojej ksywki
Kiedy twoje wymawianie jest nawijaniem pasty
Na niezbyt wyczulone uszy oportunisty
Instynkt wie ten kto nad
Wymówką za dużo myśli
Nie plujesz mi, raczej sobie do miski
Izba ulic nie powoła komisji
Co to za obiekt tragiczny
Boisz się prawdy? To nie fotel dentysty
Wymówki, weź najpierw znajdź je
A później narzekaj
Wymówki, jesteś jak wędkarz a to temat rzeka
Wymówki, nie ma co gonić
Świat przecież poczeka
Jedno jest życie i na nie przyrzekam
Ominie Cię spektakl jak zżera Cię trema