Kukon - Celebryta tekst piosenki (lyrics)

Kukon

Kukon [Jakub Konopka] Biłgoraj, Polska 🇵🇱

[Kukon - Celebryta tekst piosenki lyrics]

Hotelowy pokój, kładę się i gaszę światło
Po wojnie z dziewczyną odmówiłem nastolatkom
Po "Ogrody Mixtape" piję trzy miesiące alko
Nie mogę się zebrać
Jeszcze wszystko pachnie stratą
Budzę się wkurwiony w środku nocy
Nie wiem na co
Jestem zarobiony i rozpierdolony w atom
Na pewno byłbyś dumny, szkoda
 że nie widzisz, tato
Palę za Ciebie jointa i wyjeżdżamy w miasto
Jestem dumny z moich ludzi, hallelujah
Egzotyczny blancik, co pachnie jak marakuja
Jesteśmy niezależni i podli jak awantura
Przepraszam, że na Ciebie
Trafiło dzisiaj akurat
Czasami tak bywa, że nie opanujesz chuja
Młode rosjaneczki, przewozy po agenturach
Jestem porobiony jak w tym serialu Pazura
Jebany showbiznes na Ogrodach się nie buja
Znamy trochę prawdy o


Tych kurwach celebrytach
Informacje, których na Pudelku
Nie przeczytasz
Jestem załamany sytuacją, kurwa, wybacz
Nie ma lojalności, gdzie kasa i kokaina
Wszyscy w jednym rzędzie, stoję obok
Piję drina wysyła DM'a Andżela i Karolina
Chcę zapalić lonta i powoli się zawijać
Podjeżdża taryfą taki typ, co u mnie kimał
Sto czterdzieści przez osiedle
Kłócę się przez Messenger
Prawda nie jest tania, prawda stoi naga
Wieziemy butelkę i na szczęście nic więcej
Jestem przeszukiwany, później zadzwonię, mama
Nie możemy nigdzie czuć się już bezpiecznie
Wdychamy spaliny V8 przez maseczkę
Wszystko jest tak samo
Tylko co dzień w innym mieście
Zgubiłem swój dom, muszę wrócić na osiedle

Przywieź mi chociaż jeden taki pocałunek z LA
Dłużej nie wytrzymam
Niczego nie jestem pewien
Błądzę całą noc, jeździmy, kręcą się fele
Jesteśmy tacy sami, zostań moim przyjacielem
Zostań moim przyjacielem
Zostań moim przyjacielem

Zaufaj mi, że wiem
Czego Ci najbardziej trzeba
Też mamy problemy
Co piszczą jak kiedyś bieda
Królowa i gwiazda jak jebana Andromeda
Zastyga jak farba na bloku
Gdy piszę "jebać psy"
To właśnie my, ten brakujący element
Pod kurtyną dym, kiedy wchodzimy na scenę
Znacie mnie od wczoraj
Bo rozgromiłem podziemie
W koncertowej trasie lecą cztery karawele
Miasto pełne suczek, nasze busy pełne samców
Koledzy z mainstreamu mnie nie
Pilnowali w tańcu przelałem na konie
Ty byś kupił za to łańcuch
Budzę się na stole
Bo przyprowadziłem fanklub
Jestem ustawiony, ale ledwo stoję, braszku
Wszystko jakieś dziwne się wydaje
Po tym znaczku mówiłem, że nie chcę
Ale wiesz jak to jest w tańcu
Wszystko się zapętla jak na
Winamp'ie mój album

Muszę wrócić do niej, mówisz: "o nie!"
Celebryci obserwują i nam klaszczą w dłonie
Niby się nie znamy, ale widzę jak tu płoniesz
Zaraz pogadamy, poczekaj na mnie w salonie

Jestem dumny z moich ludzi, hallelujah
Znamy trochę prawdy o tych kurwach
Celebrytach
Nie ma lojalności, gdzie kasa i kokaina
Przelałem na konie
Ty byś kupił za to łańcuch
Moim przyjacielem, moim przyjacielem
Moim przyjacielem
Jesteśmy tacy sami, zostań moim przyjacielem

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować