Malik Montana - Wjazd tekst piosenki (lyrics)

Malik Montana

Malik Montana [Mosa Ghawsi] Hamburg, Deutschland/Ελλάδα/Polska 🇩🇪 🇬🇷 🇵🇱

[Malik Montana - Wjazd tekst piosenki lyrics]

Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę
Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę

Jak przez granice El Paso jedziemy z
Tematem razem z moim bratem
Szósta nad ranem, czy będzie pukane
To wszystko się dzisiaj okaże


Mama wydzwania zaniepokojona
W innym języku jest poczta głosowa
Winnych chce znaleźć służba mundurowa
Oby to nie my się modle do boga
Na towar pracować mi nie jest po drodze
Bo w głowie mam duże pieniądze
Mamona to co nam nie było nam pisane
Ale robię zmianę na drodze
Ciągle mam w głowie ten cholerny zysk
Przez braki mama wylewała łzy
Mama ty wiesz przecież, nie jestem zły
Chce nas tylko zaprowadzić na szczyt
Kolejne dni na tych blokach
Pieniądze przynosi koka
Nie mów mi o tym, że naprawdę kochasz
Bo na widzeniach cię nie spotkam

Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę
Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę

Czy będzie fortuna? to się okaże
Gdy dziele kokę nie myślę o karze
Na twarzy komin, na ręce
Lateks, temat na wagę, a w kiermanie papier
Granaty hukowe, zakryte twarze
Wjeżdżają po ciebie o szóstej
Kładą na glebę, wchodzą kominiarze
Nadgarstki w kajdanki skute
Na twarzy smutek, mama załamana
Bez innych opcji niż łamanie prawa
Nasza okolica jest nieciekawa
Więc na salony chcę rodzinę zabrać

Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę
Wjazd, drzwi wyważone
Nad ranem znów matka płacze
Czas, będzie go pełno na
Przemyślenia w kryminale
Nas nie może przestraszyć wyrok
No co ty bracie
Co by nie było jesteśmy w tym razem
Jak będzie trzeba biorę to na klatę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować