Miuosh - Pan z Katowic tekst piosenki (lyrics)
[Miuosh - Pan z Katowic tekst piosenki lyrics]
Jebana druga fala podmywała
Stąd mój alkoholizm
Świat nie dotyczy nas tym
Bardziej nie doganiał dziś
Widzę jego plecy gdy, wyprzedza nas powoli
Nauczyli nas naszej roli, regułek i dat
Jak naszych rodziców te 30 lat temu
I choć teraz możemy mówić co chcemy
Gdy słyszę
Większość z was, chcę krzyknąć: Nic już
Nie mów! To co mamy jest zbyt wysokie
Jestem zbyt mały i niski na to
Co wystaje mi zza okien
Ten cały ciężar, jebany sens i presja
Wszystko szybko wyszło mi bokiem, wiesz?
Mam problem żeby tu skończyć, zawsze prawie
Promienie słońca przypalają mi papier, a ja
Jestem, Panem z Katowic który
Trudni się rapem
Panem bo już chyba nie chłopakiem
Stań ze mną na jednej z tych ulic
Jakoś godzinę przed świtem
To ten moment definiuje moją ciszę
(niemy poruszyciel)
Gdzieś pośród gwiazd słyszę
Naszych serc bicie
Ja opowiadam historie, które dało mi życie
(niemy poruszyciel)
Twarze naszych dzieci są coraz starsze, chcą
Nami być coraz bardziej
Choć coraz mniej jest to warte
My nawet nocą szukamy słońca przez palce a
Zewsząd słychać otwarcie -
Przegraliśmy na starcie
Przesiedziałem z wami dekadę na tych ławkach
Czasem nie chciało mi się wstać z nich
Iść coś nagrać
Każdy z nas ma na koncie jeden fail start
Choć w sumie ciężko to zrozumieć
Skoro nikt nas ponaglał
Połowa takich jak ja głośno wątpi, ślepo
Żyjemy dla przyszłości jak Holden Caulfield
Ledwo przytomni, jak niepozorny peleton
Tylko
Tu szorstki beton czasem pomaga nam zwolnić
Mam problem żeby tu skończyć zawsze prawie
Krople deszczu przemakają przez papier
Jestem, Panem z Katowic który
Trudni się rapem
Panem bo już chyba nie chłopakiem, Nie!