Peja, DVJ Rink, PIH, Chi-Ali - Kiedy rozum śpi tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[Peja, DVJ Rink, PIH, Chi-Ali - Kiedy rozum śpi tekst piosenki lyrics]
Stay on the top cuz it's always been G's up
I get the driftin' like a nigga was sniffin
And My wife always bitchin' when
A nigga is missing
It's like I can't think straight it's
Feeling like on my brain freezing'
Wanna get out but it's us and I leaving
You feel that now Jordan Peele that and
All that talking you can't kill that
Before you get pealed back
I want that smoke and I'm about that mess
You know that money murder don't
Leave out that sex
And it's a Bronx think and ima walk on it
And I'm eating nigga shit I got my fork on me
No pork on it but i got the hawk on it
Stop cheating cuz these bitches
Wanna stalk on it ayo Peja it's the life of
A player you feel that
New York to Poland through it
Up for that real rap
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie
Nie było jeszcze ustawek a
On gdzieś na autostradzie
Wali brechą po szybach w tym autokarze
(szkło) wspomnienia tamtych zasadzek
Ekstremalnych wydarzeń
Mocna adrenalina, po której zwraca się żarcie
Syndrom brudnej roboty dziś mam Hooligans TV
Czasem przeglądam akcje pokrewne z tymi moimi
Choć nie żałuję to czasem
Jednak człowiek się dziwi
Co popychało w spiralę przemocy i kultu siły?
Wkurwiony dzieciak nie znał nic poza walką
I tak przełamywał strach i
Wciągał go hardcore
Rapsy też były katalizatorem by iść na dno
Chyba lubił być tym złym nie ma to tamto
Chcieli zatrzymać nasz świat
Zaciągając hamulec
Bezpieczeństwo wtedy ziomuś bardzo
Słono kosztuje
Nawet dzisiaj ta czujność kiedy
Jadę baną czujesz? Wiesz, że kiedy rozum śpi
To Diabeł nie próżnuje
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie
Miasta rozbite neony przeszłą chwilą
Już nie żyją
Na papierze toaletowym dziś spisany epilog
Obchód chorych, bo tu tylko jedno pewne
Ty wiesz to jak ja, pułapki są śmiertelne
Kiedy rozum śpi, jak pieprzony balon z helem
Unosisz się na nieświadomce w stratosferę
Kreski posypane grubo hotel, pokój czysta
A z między jej ud patrzy na ciebie pizda
Dziś o wiedzę bogatszy, ale w uczucia biedny
Przypalone jajka zdrapujesz z patelni
Twój hajs już jest gdzie indziej
Ty tylko płaczesz
Mamona Cię puściła kantem, zostałeś rogaczem
Budzą się demony i dyktują tobie nastrój
Jak Durczoka, twoje życie leci w tv na pasku
Kiedy rozum śpi, zło wbija głęboko zęby
Na drodze twojej ewolucji same zakręty
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie
No bo kiedy rozum śpi lub wychodzi na spacer
Nie potrafisz pokierować sowim
Życiem potem płaczesz zbyt późno na pacierz
Budzisz się z ciężkim kacem
W końcu płacisz ten rachunek
Witaj w klubie wariacie