Peja - Na dnie... tekst piosenki (lyrics)
[Peja - Na dnie... tekst piosenki lyrics]
Żeby się szczęśliwie żyło
Żeby znowu było miło, żeby
Wszystko się skurwiło, haha
Wiem, jak to jest być na
Dnie – to nie brednie
Finansowy krach, życie biedne plus słabości
Substancje chemiczne, sporo gniewu i złości
Życie na diecie, dieta z kości na ości
Tak było za dzieciaka, w domu niejedna draka
W podartych łachach, bez perspektyw
(Haka haka) myślę: przyjdzie taki dzień
Że pokonam przeciwności
Wyjdę na ludzi, się odbiję, już nie pościć!
W ciągłej gotowości
By ten stan rzeczy odmienić
Zdobyć więcej przestrzeni i w
Spokoju życie cenić!
Wiem, jak to jest, gdy na niczym nie zależy
Żyjesz, bo żyjesz, tak naprawdę wciąż leżysz
A ci, co przechodzą, wciąż cię kopią
Żeby dobić
Trzeba mieć w chuj odpowiednio silnej woli
I powoli, do przodu, bez niczyjej pomocy
Wciąż sam jak palec
Z Aciem chcemy lepiej pożyć
Chcemy coś stworzyć, zawsze odbić się od dna
Rap gra, która wciąga, która dobrze nas zna
Bo my znamy ją, na majku zaciskam dłoń
Żyłka pokrywa skroń i gardło, wyższy ton
Wydobywam z siebie Eazy-E już po pogrzebie
I ja też 3W, w niebie? Ja tego nie wiem
Ale jedno wiem na pewno –
Z tego dna wyjdę sam
I pierdolę złą przeszłość, robię rap
A nie chłam
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)
I minęło kilka lat, pełno ludzi, więcej szmat
Przebyłem drogi szmat, odmieniony na bogato
Życiowy maraton
W tym biznesie wciąż na ostro
Jeden pięć działalności
Pod prąd – jak na Prosto
Złe i dobre strony, złego dobre początki
Hardcorowe wątki, a on – smutas – wątpi
W swój talent, powołanie
Czy brać za to pieniądze?
Rozgrzewać skrywane rządzę? Mówię dobrze
Czy błądzę? Wszyscy są mili, kurwa
Od tej pamiętnej chwili mieli nas za debili
Teraz w dupę chcą całować
Dziewczyny chcą się kochać
Ziomków mam już całą masę
Kto prawdziwy przyjaciel? Tego dowiem
Się z czasem
Jestem rapu asem jak Grzechu – pozdrowienia
Pierwsze dżoje i syf – czasem
Nic się nie zmienia
Słaba ocena, nigdy samoocena
Mocne liryki, sporo krytyki
Okropne nawyki, pod prąd całe życie
Jeszcze krok i na szczycie
Mówiłem – zobaczycie
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)
Siedem lat tłustych, nowa era rozpusty
Kończy się zero szósty
A ja dna sięgam ponownie
Wraca masa złych wspomnień
Od których nie ucieknę
Z porytym deklem mam jazdy, nie wymięknę
Rap gram przebiegle, całkowicie wypalony
Gdzie ziomy moje są?! Kurwa
Gdzie są moje ziomy?!
Temat numer jeden to z kim byłem i co brałem
I że się załamałem – presja miażdży doskonale
Spiskowe teorie i to, że paranoje
Mam w sobie od zawsze, jestem czub, a jakże!
Noszę ten ciężar, popularność to gówno
Cena za lepsze życie pierdolę to
Gram w studio
Punk rock jak chuj, miazga jak CD Nancy
Nie Blake z Dynastii
Tylko zły z Miasta gniewu
W oczekiwaniu mego własnego pogrzebu
Nie zginę w cieniu
Raczej w świetle jupiterów
To kolejnym pretekstem
Ten rap jak bułka z masłem
Z definicji Pener kojarzony z tym miastem
Nierozerwalnie i niebanalnie
Pizgam centralnie, zrobię awarię
Sam z tego wyjdę jak zawsze, wiem – to pewne!
To dla wszystkich tych
Których życie jest piekłem!
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez moment poczuć
Jak to jest być (Na dnie, na dnie)
Czy chcesz choć przez chwilę być tam
Gdzie oni są? (Na dnie, na dnie)