Peja - Trudny Dzieciak 2 tekst piosenki (lyrics)
[Peja - Trudny Dzieciak 2 tekst piosenki lyrics]
Wspaniałe promienie słońca
Nawet, gdy wracam z cmentarza
- odwiedziłem matkę, ojca
Chyba miałem farta, będę żył dłużej niż on
Co to kiedyś był za żywot? Jedno wielkie dno!
Dziś nie jestem sam, bo na samotność sram
"No time for bullshit" jak Ant Banks star
Czas zadbać o zdrowie
Więc wystrzegam się nałogów
Dawno olałem przekręty i nie
Robię sobie wrogów
Życie? Haha, kiedyś to był ciężki kanał
Całą moją kasę inwestuję, to nie banał
Bo skończyłem z libacjami, zero alko
Łyczek coli nie wykańczam się powoli
Zaczynam czuć siłę woli
Kiedyś kpiłem sobie z życia i
Śmiałem się ze śmierci
Dziś obawa przed utratą
Najbliższych naprawdę męczy
Wasze życie niepodobne do mojego
Opowiadam wam o swoim, co zmieniłem, kolego!
I zmieniło się na lepsze
Coś innego Ci opowiem
Trudny dzieciak, kiedyś ponoć zwyrodnieniec
Czasem chciałbym się odegrać na
Tych, którzy krzywdzą, nie wiesz?
Łatwo mi nie było, dziś jest lepiej
Muszę przyznać już nie muszę wyć ze
Złości, wolę się uśmiechać, pizgam!
Nadal nie uciekam od zasranych problemów
I choć pozbyłem się wielu one zawsze będą
Czemu? Moje życie to harmonia, rozumiesz?
Nie ma miejsca na pomyłki
Zero krzywych posunieć
Brak niedomówień, jeśli łzy to wzruszenia
Kłótnie w rodzinie raczej czułe "do widzenia"
Szkoły nie skończyłem, na pohybel farmazonom
A moja dziewczyna jest przecudowną żoną
Nic mnie nie obciąża, już potrafię zapomnieć
A ten alkohol pomógł uzależnić, zmądrzeć
Żal i smutek porzuciłem przyjacielu
Nie ściemniam, nie przesadzam
To było jakiś czas temu
Ludzkie słabości posłużyły mi wybiórczo
Żeby sypiać z panienkami i
Nagrywać własną twórczość
Żadne samobójstwo, zmieniam stan emocjonalny
Chociaż żyłem na krawędzi
Mam bagaż doświadczeń marnych
Modlę się często do Pana na górze
O to, żeby moi ludzie dali radę w tym brudzie
Żyję w innym wymiarze, los już nie karze
Teraz zasuwam dalej, dziś jest dobrze
Jak narazie
Wasze życie niepodobne do mojego
Opowiadam wam o swoim, co zmieniłem, kolego!
I zmieniło się na lepsze
Coś innego Ci opowiem
"Samotność po zmroku" to jak w '97 "Pustka"
Jestem autorem klasyków, któe wypluwają usta
I nie sam w tym nowym dużym domu
I wsłuchuję się w cykady
W końcu odpoczywam ziomuś
Nie ma opcji, żebym źle się tu poczuł
Mam zbyt wiele a ten
Z którym nie chcę gadać
Jest fałszywym przyjacielem
Muzyka czyni twardym, noszę ten pancerz
I przestałem być uparty
Choć się nie poddaję w walce
Nikt mnie dobrze nie zna, chyba tylko ja sam
Nie zamierzam się rozczulać
Jak po goudzie Charlie cham
Nie będę się żalić, chociaż ulepszałem świat
Znam miłość kobiety
Chcę by szanował mnie brat
Rodzina, harmonia, podstawowe więzy
Bardzo trudno odbudować
Więc pracuję bez przerwy
Drzwi się otwierają i wita mnie córeczka
Ja nie daję się zbyt długo prosić
Wchodzę i mieszkam to nie ten sam koleżka
To Trudny Dzieciak dwójeczka
Po tych 17 latach to całkiem inna bajeczka
Żyć w tak młodym wieku było ciężko
Muszę przyznać
Dziś dojrzały facet, wczoraj ulic terrorysta
Wasze życie niepodobne do mojego
Opowiadam wam o swoim, co zmieniłem, kolego!
I zmieniło się na lepsze
Coś innego Ci opowiem