Peja - Przystań tekst piosenki (lyrics)
[Peja - Przystań tekst piosenki lyrics]
Bo wolała naszą siarę
W domu niedoceniana jak Sampdoria Bukareszt
Stary schlany despota fundował domowy areszt
Jak się zrobił ciut mocniej
Brał się za molestowanie
Chłopak też bywał draniem więził ją
W kiblu u kumpla
Miała kryzys zbyt często brali ją do trójkąta
Ona już ledwo kontakt wzrokowy raczej zerowy
I te lubieżne pieszczoty penetrowali jej
W szkole na kłopoty popyt
Na stałe niczym opryszczka
I grube loty amfetamina tak jak dziś kryształ
Po drodze były zabiegi i to
Nie kosmetyczka Chociaż marzyła o
Dzieciach tak jak o sztucznych cyckach
Chciała ze sobą skończyć
Bo z diabelskiego siedliska
Nie potrafiła się wyrwać
Chciała tę lepszą przystań
I robi nowe nacięcia na starych bliznach
(panika) i się nikomu nie przyzna
Że cierpi i nagle znika
Ostatni ślad gdzieś nad morzеm
Jeszcze przy paru drinach
Potem na szlaku odbiła słyszałеm
O Hare Kryszna
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło
Żadne dziecko ulicy raczej dziedzic fortuny
Mamy plany wobec syna, on powodem do dumy
Żadna niunia z backstage'u, mądra
Dumna kobieta mamy plany wobec córki
Córeczka taty najlepsza Czy to pobożne
Życzenia czy realne szanse?
Na spokojnie na to patrzę
Od początku mają wsparcie
Prześpię tych kilka lat to
Spaprzę swe najlepsze
Bo zamiast być na wczasach
Będę zamartwiał się wiecznie
Na stare lata stres znów naodpierdalał złego
Że nie chciała z nami gadać
Uciekła z odwykowego nie wiedzieć z kim
Dlaczego na jakimś bajzlu mieszkają
On to klient a ona ma czas się klientem zająć
Chcę dożyć chwili gdy
Zobaczymy szczęśliwe wnuki
Które pobiorą z radością te same stare nauki
Gdy zasiądziemy w komplecie
Przy jakimś święcie
Patrz ile przed nami pracy
Na resztę życia zajęcie
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło
Co mi po kasie za którą
Kupię ten smaczny chleb?
Skoro nie miałbym komu go posmarować, co nie?
To wieczorna refleksja podczas
Kolacji kto wie?
Co bym dzisiaj porabiał pływając
Na butli dnie?
Teraz trzymam w rękach te malutkie piąstki
A kiedyś na łapach poorane kostki
Często miałem dość niekończących się historii
Gdy cierpieli na tym wszyscy
Bo widok cierpiących
W niczym nie pomoże a ja wolę być pomocny
To widać jak na dłoni
W mojej zwykłej codzienności
Może to regular tak się żyje znacznie
Prościej Mają się za bogaczy
Pogrążeni w samotności Poukładałem życie jak
Bas Tajpan z kolegą Lego
Chcesz to nakarm ego ja nakarmię
Swego syna Chcesz to poleć
Z jakąś panną na sam szczyt choć nie Synaj
By jak na Achille Lauro poczuć klimat
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło
Czy Twój dom jest enklawą
Do której warto wrócić?
Wspaniałą przystanią wolną od
Wszelkich kłótni?
Czy Twój dom to schronisko w
Którym nie nocuje przemoc?
Jeśli tak? To budowniczy stworzył arcydzieło