Pol Hasz, Pjentak, Solar - Szare Szeregi tekst piosenki (lyrics)

Pjentak

[Pol Hasz, Pjentak, Solar - Szare Szeregi tekst piosenki lyrics]

Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków
Dla nas to życie, nie fucha na pół etatu
Wiara to atut, nałogi to zmora
Załoga idzie za mną, nie ważne pokój
Czy wojna
Nie działamy na rozkaz, nie nosimy mundurów
Wykonujemy misje, o których lepiej nie mówić
Paru idealistów, w kraju minimalistów
Gdzie, więcej od muzyków
Kosi kelnerka z napiwków

Przeciwko cenzurze i upadkowi skillsów
Stado przechlanych, wyszczekanych
Młodych wilków dwadzieścia dwa w styczniu
A brakuje mi tlenu czasem nie mam sił
By czytać książkę w fotelu nawet
Nie zarapuje do TVN-u kamer, chyba, że po to
By powiedzieć całą prawdę
Kiedy ta przejmie władzę
Kiedy nadejdzie ranek
Zastaniesz ciała i sępy krążące nad nimi
Jak o szczecińskim stylu legendy

Duchowy mieszczak, Gierba, zabrany kolaborant
Będę walczył o swoje
Póki na wieki nie skonam
To ekstraklasa, nie żadne w chuja walenie
Te wersy, niczym bagnet
Szarpią złudne nadzieje
Tym cipowatym raperom z blizną między nogami
Rzucamy wersy na front, aby oponentów dławić
Masz tu Pol Hasz, synku, full-contact
Walka słowem
Na to, co mnie wkurwi, otworzę ciężki ogień

Nalot z partyzantki
Kazior jest gotów do szarży
Szare szeregi, stary, patrz na klatki i bramy
Szare szeregi ekip w pieprzonej konspiracji
My mamy zasady, nie kurwa trendy i fazy
Przejdź się szarymi chodnikami
Szczecina z nami
Oddychaj szarymi dniami z dymem ganji
Też szarym rozkurwiam system od środka
Jak dystrofia tkanki
Bóg rozdał karty, zabrać mi
Jestem gotów do walki

Kładę słowa na wagę, to nie jest żadna hańba
Dzięki mnie dajesz po kablach
Choć Smok to żaden handlarz jest
Mała, wiesz, nie piję jak dżentelmen
Więc zamknij swoją gębę, polej mi setkę
Bo stać mnie na więcej, niż myślisz
Na więcej niż innych
Na końcu dodaj jeszcze wykrzyknik
Chuj w te punche, chuj w te podwójne
My mamy styl, a jego nie zacytujesz

Szare Szeregi to banda skurwieli
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków
Możesz to ściągać, jak linie z blatu
Chłopaku to od nas bomba załoga idzie za mną
Cipowatym raperom z blizną między nogami
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat
Trzymaj puls i się módl
By i twój Bóg cię słuchał
Na końcu dodaj jeszcze
Wykrzyknik bezsprzecznie

Szare szeregi, to banda skurwieli
Co się nie rozpierdalają, jak fury
Co mają małe przebiegi
Co ci ulica wpoiła, to media nie przekrzyczą
Ich target - do roboty, szama, praca
Telewizor ja nie z tych, siedzę, robię rap
Puszczam go, za parę dych, tam
Gdzie chcą go słuchać, ludzie tacy, jak ja
I szczerze sram na skandale, plotki
Kierunek prądów wczuci to są ci
Co nie rozróżniają sejmu od rządu

Stawiam krok za krokiem, krok za krokiem
Krok idę pokazać wam, że to nie rezerwa
A pierwszy skład
Jeżeli nie chcesz wierzyć nam, to twój błąd
Przepędzam z oczu strach
Bo mam za sobą szereg osób i rap, a co
Joł, popatrz, w końcu Szczecin powstał
Pol Hasz, obczaj
Od nas co raz to nowa zwrotka
W manii, zajarani, to tkwi w bani
Jak szpik w kościach
Majka w garści ściskam, jak karabin
Łap to od nas bomba

Możesz to ściągać, jak linie
Z blatu chłopaku, w weekend
To nie rap dla rapu, banał
Ale kocham to na całe życie
Wypalę talent na płytę, puszczę
Jak dragi na ulicę
Bo wiem na co mają popyt tu dzielnice
Dzieciaki marzą o flocie i drogich autach
Za pięć lat będą się zbijać, kurwa
Na pierwszego blanta chuj z tamtych marzeń
Bo zrobię tu własną sumkę
Jestem Pjentak i pierdolę
Czy znajdę kiedyś wytwórnię

A na spacerach będziesz miał to na uszach
Ile warte są te słowa, ilu MC się zmusza?
Nic mnie nie rusza już, ale ciągle naucza
Trzymaj puls i się módl
By i twój Bóg cię słuchał
Stoję w szeregu, szarym jak Strefa Gazy
Szarym jak moje płuca, daję obrazy
Jak plazmy pobudzam zmysły, jakbyś był w 5D
Nawijam z sensem i wiem
Że rap nie jest błędem

Tu ulic szarych czarne barwy prawdą błyszczą
Stereofonią karmią, mordo, was duchy z blizną
To bomby nad głowami wam świstną
Jak w Combat fejmożercy pójdą na dno
Jak pieprzony Schleswig-Holstein
I kiedy tak patrzę
Na te wszystkie czyny haniebne
Biorę kamienie w ręce i rzucam je na szaniec
W samo serce
Rzucam je na szaniec, kurwa, zniszczę tony
I głowy im zetnę, szare szeregi
Bezsprzecznie

Szare Szeregi to banda skurwieli
Ej, szare szeregi, nie szeregi szaraków
Możesz to ściągać, jak linie z blatu
Chłopaku to od nas bomba załoga idzie za mną
Cipowatym raperom z blizną między nogami
Bomby nad głowami wam świstną jak w Combat
Trzymaj puls i się módl
By i twój Bóg cię słuchał
Na końcu dodaj jeszcze
Wykrzyknik bezsprzecznie

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować