PRO8L3M - Na audiencji tekst piosenki (lyrics)
PRO8L3M [MC Oskar & DJ STEEZ83]
[PRO8L3M - Na audiencji tekst piosenki lyrics]
Spaliła dwa Vogue'i
Lecz wtedy zaczęła o pierdolonym ex
Pyta co myślę o nim, "do nogi Reks"
Wtedy nie wiedziała jeszcze co to dobry seks
Poszliśmy spacerem na mój kwadrat
W windzie spojrzałem na nią tak
Że w chuj zbladła
Spytała o czym myślę: "Fuuj, zgadłam"
Jeansu napiął mi się już nadmiar
Nie miała nadmiaru tłuszczu
Ale wielkie cycki wziąłem z bazy łyka whisky
Złapałem ją za twarz i dałem jej też whisky
Nie wiem jak wcisnęła sie w te miski
Gdy szarpnąłem w górę wyskoczyły
Jak niemieckie pociski
A koniec rozerwał mi badeje i sztany
Musiałem rozerwać sukienkę
Bo związała ją jak skin glany
Spojrzała w szoku, ale patent mi znany
Włożyłem jej całego
Aż przypomniała sobie co było dziś do szamy
Siedziała z palmą na audiencji
W mojej rezydencji mam parę
Luster dla atencji miała kolczyki w sutkach
Łechtaczce i dla złamania konwencji
Nad cipką parę łacińskich sentencji
Stałem jak nad ofiarą wilk z Clinton
Jakby widział
To wpierdalałby popcorn Bill Clinton
Rzuciłem ją na łóżko z gotową jak milf minką
Była naprawdę ładna, nie to co
Po zmianach Lil' Kim, oo
Jedna jaskółka nie czyni wiosny
Ale wczoraj mówiła, że się brzydzi śliny
A dziś już się nie wstydzi chłosty
Złapałem jej włosy, w ręce mi został kosmyk
Bo chwyt był mocny
Nie wiem kurwa, napisze o tym list miłosny
Chciałem zbadać ile w niej jest rezerwy
Gdy pchnęła mnie w kierunku grzędy
Byłem pewny, że trzeba będzie więcej werwy
Przyjdzie czas na werdykt
Bo nie lubi żadna przerwy ona wyje
Ja ją trzymam za szyję i tempo jak na derby
Odwróciłem ją na brzuch
By wypięła pięknie dupę liść ją zaskoczył
Drugiego przyjęła jak ja wcześniej lufę
Częściej niż daję klapsy duszę
Lepszy jest delikatny liść
Plask, jak pośladki fiutem
Była cała zlana potem
Jak ja, gdy mam dług na procent
Dla odpoczynku znalazł się w
Jej ustach smoczek
Zrobiła minę, jakby miała wypić z rana ocet
Ale wbiła mi paznokcie w plecy i
Przeszła jej ochota na protest
Położyłem ją na boczek, w sumie to na bok
Bo nie życzę sobie anorektycznych
Na tych pokojach fok
Zrobiłem to mocno, w gardle ugrzęzło jej "oh"
Ale gdy mi wyjebała w twarz
Zupełnie odszedł jej foch
Przyda jej się jutro na start morfina
Więc stwierdziłem
Że już czas na max hardcore finał
Trzask łamiącego się łóżka i jej krzyk
Jak w życia ostatnich chwilach
Tylko, że to ani moje imię, ani ksywa
Ona ubrana w złote cacka
To nie po parku przechadzka
Długie szpony, słony pot na oczach opaska
Kostki lodu, waniliowe masła