QueQuality - Za wcześnie tekst piosenki (lyrics)
[QueQuality - Za wcześnie tekst piosenki lyrics]
Lecę jak ten projekt na miasto
Mam projekt na miasto, w
Którym ludzie mają wszystko
Co sobie nabazgrzą
Dodaj od siebie do tego chaosu coś
A nie tak stoisz przed taśmą
Oh, niech Twoje życie będzie
Tylko Twoje jak custom
Zostaw wszędzie odciśnięte paluchy i to
Zanim nas zapakują do urn
Dlaczego Ty wolisz zbierać okruchy i z
Boku przyglądać jak bawi się król?
Życie za krótkie jest
Nie zauważysz jak Ci się
Powoli wypali jak skun
Oh, rób tylko, co możesz
Żeby się nie zlewać jak tłum
Słuchaj, kiedyś chciałem być najlepszy
Potem próbowałem nic nie spieprzyć
Teraz staram się ogarnąć meksyk (oh)
Bo mnie na drugą półkulę
Wyjebały moje kompleksy
Czy mnie ktoś zapamięta
Czy zginę jak każdy następny?
Yeah, wjeżdża mi bania
Co będzie z dziećmi jak się nie ustawię?
Jak miałbym nauczyć ich manier
Skoro mam w głowie niepozamiatane?
Wróciłem nad ranem i znowu mi żal
W ogóle wróciłem, , wow
Nim zniknę jak duch, jak światło w złym dniu
Muszę wiedzieć tylko, że robiłem, co mogłem
Morze tych słów, przelanych przez słuch
Nie wyschnie zbyt szybko jak
Ocean mych wspomnień
Za późno na bunt, za wcześnie na cud
Pogodzić przyjdzie nam wszystkim się z losem
Nie liczę już żadnych sekund
Świętuję, gdy jutro swe oczy otworzę (hej)
Hakuna Matata, mała
Nie boję się latać od dawna
Co chwilę kręcę się po korytarzach
Życie to ciągłe wybory jak (co?)
Życie to ciągłe wybory jak
To, za czym gonisz, albo czarny
Czerwony od Ciebie zależy, czy wchodzisz
(wchodzisz) , ja wszedłem all-in (wiesz)
Ale zanim pójdę, to chciałbym powiedzieć Ci
Że
Przeżyłem to życie najbardziej jak umiem, a
Wszystko, co czuję do teraz, to dumę
(hej)
Ale zanim pójdę, chciałbym powiedzieć Ci, że
Zostawię po sobie coś więcej niż ulgę
(ulgę, ah)
Umrę za wcześnie
Bo dla mnie doba jest za krótka
Dlatego nie śpię, chcę żyć
Jakby nie było jutra
Zanim odejdę, chcę, byś czuła się bezpiecznie
I zbuduję dom nam, najpierw ten
Co mamy na koszulkach
Przez świat na fazie jak Dawid
Fazowski, i lokalne piwo, i lokalne jointy
Wiem, dokąd idę, ale z Tobą mogę zbłądzić
Więc chodźmy stąd
Chcę wiedzieć, że żyłem tu po coś
Nie chodziłem bez celu jak głupek
Miałem dla kogo być sobą
Żyję najlepiej jak umiem
Nim zniknę jak duch, jak światło w złym dniu
Muszę wiedzieć tylko, że robiłem, co mogłem
Morze tych słów, przelanych przez słuch
Nie wyschnie zbyt szybko jak
Ocean mych wspomnień
Za późno na bunt, za wcześnie na cud
Pogodzić przyjdzie nam wszystkim się z losem
Nie liczę już żadnych sekund
Świętuję, gdy jutro swe oczy otworzę (hej)
Niech nie minie chwila
Z tych prostych słów na twarzy wyraz
Niech minie liczba, nie mija przyjaźń
Nie liczę dni, jakbym wspominał
Odwaga zmysły nam przemęczyła
Strach przypomina, w czym leży siła
Co miało leczyć, może zabijać
Nim stracę tlen, zacznę oddychać
Jak byłem mały, wierzyłem w Batmana
Wierzyłem w raperów jak w Stanach
Nie było Cię nawet w planach, mała
Dziś jak mi smutno się dziaram, nadal
Nie wiem czy umrę za wcześnie
Czy się urodziłem za późno
Nie wiem czy życie mam takie jak we śnie
Czy rapy tu gramy na próżno
Kolejny krążek, wszędzie mnie znają
Gdzie się nie pokażę
"Kolejny krążek" - mówił mi ziomek
I skończył w Monarze
Życie jest piękne, tak jak Zanzibar
Piszę pod palmą, bo taki był plan