Skorup, JazBrothers, Kuba Knap, Biak - Wolny ziomek tekst piosenki (lyrics)
[Skorup, JazBrothers, Kuba Knap, Biak - Wolny ziomek tekst piosenki lyrics]
Niby nic, a jadę z tą grą
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni, jednak pierwszy
Chcą mnie ustawiać, a ja chcę się ustawić
Chcę budować swoje, bo ciągle widzę braki
Narobiłem draki, zapuściłem korzeń
Mam swoje własne szlaki
Jak każdy wolny ziomek
Idąc, mijam tyle mord, Hip-Hop mi amore
Kościół, szkoła, strzelnica, studio
Teatr, piłka, dom
Mało czasu, by pomyśleć o tym z boku gdzieś
O postęp nerwowo pyta ktoś, w toku jest
Tyle myśli nie należy do złotych tu
Więc co? Opakowanie do głupoty kup
Różne hasła lepiej brzmią na
Przykład w gotyku
Inne gówna za to są miłe w dotyku
Szybko, szybko, klik, klik, lecimy dalej
Głupi i głupszy – Jeff Daniels, Jim Carrey
Jakaś morda inna na innym kanale
Zbija kapitał, przy nim dopadł mnie komarek
Budzi mnie czyjaś mała dłoń, anioł stróż
Wstawaj tato, wstawaj! Ano już
Wolno idzie mi, choć czasy są szybkie
Póki my żyjemy, wolność nie zaniknie
Wolny ziomek zawsze slow mo
Niby nic, a jadę z tą grą
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni, jednak pierwszy
Bambini di Varsavia, ten sam nosimy bagaż
Nie lubimy kazań, bo patrzymy poza nawias
Stawiamy siebie poza
Stwarzamy tajne przejścia i wiesz
Że Łazienkowska jest nawet za Andersa
Nasze ruchy komplikuje schemat
Ale wiesz, że słoje mają z nami na pieńku
Jak mi się nudzi, to rysuję drzewa
Żeby im przypomnieć, że nadejdzie wiosna
Menciu
Skręty, bezpieczeństwa wentyl i patenty
Żeby wleciał cash do kiejdy
Wokół sępy i szeregi jednorękich
Wokół zgiełk i tylko kombinacje, to pewnik
Spokój to cel, po trochu go bierz
Po nocy jest dzień
Podaruj mi sen i daruj mi klęski
I ofiaruj mi szczery uśmiech
Żebym mógł się tym samym odwdzięczyć
Wolny ziomek zawsze slow mo
Niby nic, a jadę z tą grą
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni, jednak pierwszy
Od lat tylko i aż beaty i teksty
Nie mity i kompleksy
A pociąg do pieniędzy? Spoko
Wsiądę se w następny
Na ruchy styka i budzę się na swoim
Choć wieczorem czasem przetyrany
Jakbym wrócił z wojny
Ale spokojny, póki zdrowie i wsparcie
Póty łokcie do góry, swoje robię odważnie
I sam nie szukam konfliktu, bo to niepoważne
Ale swojego świata nie dam deptać byle łajzie
Co mam wytłumaczyć? Być tu, to zaszczyt
Jak nie wiesz, co o tym myśleć
To w ogóle zacznij
Jak nie wiesz, co powiedzieć
Może japę zamknij gdy uczyli starsi
Zawsze szedłem na chatę ostatni
W tym mieście jak w sypialni marzeń i planów
Jak od much opędzam się od
Impresji błaznów i chamów
Wyhamuj! Chyba jedziesz podporządkowaną
Kto ma brudne intencje
Jak zawsze wyjdzie w praniu
Chcą mnie ustawiać, a ja chcę się ustawić
Chcę budować swoje, bo ciągle widzę braki
Narobiłem draki, zapuściłem korzeń
Mam swoje własne szlaki
Jak każdy wolny ziomek