Taco Hemingway - ŁAŃCUCH (wszystkie części) tekst piosenki (lyrics)
[Taco Hemingway - ŁAŃCUCH wszystkie części tekst piosenki lyrics]
Ja jestem niemiły, bo to
Ty jesteś niemiła, bo to łańcuch
Potem społeczeństwo jest niemiłe
Bo to łańcuch
Łańcuch, część pierwsza: Kiosk
Młodzieniec staje przy kiosku
Kiosk był sytuowany przy dworcu
Graffiti blade na słońcu pokrywa
Zgniło zielonkawy korpus
Opowiem Panom, Paniom, Państwu
O tym jak zacząć zdarzeń łańcuch
Czy to w Warszawie, Wrocławiu czy Gdańsku
Efekt motyla w wartkim tańcu
(Ma pan dziś może) Odpowiedź: nie mam
Kioskarz ma dosyć tego pokolenia
W starej robocie miał złe doświadczenia
Student odchodzi bo czeka
Robota w podziemiach
Z samego rana ta potwarz
Czemu mnie rzucił na ołtarz kioskarz?
Oh, ta podła Polska
Drżyjcie klienci sieciówki Oskar
Minute po drugiеj rozjuszony student
Uzupełnia butle z kеtchupem
Nagle przeklęta klientka zaczyna go nękać -
Czy w tej bułeczce jest gluten?
Na nim ten szelmowski uśmiech
Taki co ucho lubi łączyć z uchem
Świdruje wzrokiem mówiąc jej wprost
Że raczej sałatkę by radził z tym brzuchem
Ona odchodzi z przytupem, Karma Police
OK Computer nucąc nagle ochota na wódę
Wkrótce pod Carrefoura podjeżdza Uber
Trzy i pół gwiazdki? Ale był
Blisko, trochę jej wstyd, że popija czystą
I chociaż twierdzi, że nie jest
Rasistką, nie ufa tym Saszom
Nie ufa Dimitrom
Patrz mi w twarz, jest jak kamień
Dla ciebie coś znaczyć
Nie znaczy nic dla mnie
Czuję wstręt, znów cię ranię
Nienawiść jest ślepa - tak już zostanie
Oni są niemili, bo to
Ja jestem niemiły, bo to
Ty jesteś niemiła, bo to łańcuch
Potem społeczeństwo jest niemiłe
Bo to łańcuch
Łańcuch, część druga: Korek
Dimitrij wjechał w korek na moście
Podgrzewając ksenofobię ona wiedząc
Że to podłe syczy: "wracaj
Do siebie na Moskwę" i cóż, że środek mostu
Nagle wychodzi po prostu
Bowiem z niej wyszło monstrum
Dimitri zostaje w korka środku myśląc sobie:
"Ksenofobia to udręka"
Który raz serce mu pęka
Dla Polaków jest jak bękart
Łapie nowego klienta
Modna broda, fryzura i teczka
On wygląda na Krzysia lub Leszka
Sprawdza w apce - hmmm, Grzegorz
A więc różnica doprawdy niewielka
Grzegorz się poci: "sorki
Może pan otworzyć okno?"
Dimitrij pyta go drwiąco:
"taaaa?", potem jednak, że kholodno
U was jest ciekawa odzież, powiedz
Pewnie jedzie pan do korpo?
Nie pracuje moje okno, sorki
Lepiej chyba kostium ściągnąć
Spocone czoło jak po kontakcie z maselniczką
Grzegorz wychodzi dając mu
Jedną gwiazdkę tylko
"To nie jest kostium" - krzyczy, "młotku
Nie jestem klaunem w cyrku"
Już się nie dowie tego
Że kostium znaczy "garnitur" po ukraińsku
Patrz mi w twarz, jest jak kamień
Dla ciebie coś znaczyć
Nie znaczy nic dla mnie
Czuję wstręt, znów cię ranię
Nienawiść jest ślepa - tak już zostanie
Oni są niemili, bo to
Ja jestem niemiły, bo to
Ty jesteś niemiła, bo to łańcuch
Potem społeczeństwo jest niemiłe
Bo to łańcuch
Łańcuch, część trzecia: Korporacja
Grzegorz ma nastrój nabuzowany
Grzegorz ma krawat poluzowany
Do tego szef na mailu go nęka
Bo w korporacji znowu są zmiany
Każą mu znacznie okroić kadry
To wyniki najnowszej matmy
"Ty masz tak miły charakter, Grzesiu
Nikt tak miło nie zwolni, jak Ty!"
Mawiał: "nikogo nie zwalniam"
Nawet jak sam mam cierpieć i pościć, ale
Ludzie to jednak ohyda
Chyba za dużo jest we mnie miłości, skoro
Byle taksówkarz mnie wyśmiał, dość już
Dosyć tej głupiej litości "Panie Antoni
Szef sprzedaży tu Pana na słówko prosi"
"Panie Antoni, do mojego biura pozwól
Jak dobrze wie Pan
Mamy w firmie cięcie kosztów
Pan starej daty
Czas już się pożegnać w końcu
Ale przynajmniej wróci wcześnie Pan do domciu
(nie?) " antoni, lat pięćdziesiąt osiem
Pełen oldschool
Pijąc z sąsiadem flaszkę skarży stale
Się na los swój
Ale sąsiada szwagier przecież biznes
Ma przy dworcu resztę historii znacie - rano
Zatrudnił się w kiosku
Patrz mi w twarz, zanim znikną
Moje oczy bez głębi
Wstawić możesz w nie wszystko
To jak jad, szkło w palcach
Ludzie mnie bolą, mdli mnie od kłamstwa