WaluśKraksaKryzys - ATAK tekst piosenki (lyrics)

[WaluśKraksaKryzys - ATAK tekst piosenki lyrics]

Z nieba napierdala, pod nos podjeżdża smród
Jak chcesz sobie pogadać z kimś
To sam do siebie mów
Traktuję to jak wenę, inni jako schizofrenię
Ale
Na całe szczęście, panuję nad tym jeszcze
Godzina po godzinie,  a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Jedzenie jak gówno, ogólnie do niczego
Pod wypływem Stanisławskiego
Chodzę se po szosie, z rowów wybieram butelki
Uśmiech mnie ozdabia
Bo znajduję nowe dźwięki
A, że nie mam za co żyć, kogo kochać
Po co pić to pod wpływem Stanisławskiego
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniеj mam i coraz mniej chcę
Pod wpływem Stanisławskiego
Atakuję bеzdomnego

Jak mam napisać o tym, że pisać nie mogę?


Serce złamane, krwi nie przetacza wcale
Gnije mi prawa noga, w lewej nie czuję nic
Po co mi nogi, skoro nie mam dokąd iść?
A nie mam dokąd iść, a nie mam dokąd iść
Do dzisiaj szukam celu, walczę, kontempluję
Bo mimo szczerych chęci nieistotny się czuję
Nie chcę narzekać i nie chcę się użalać
W ogóle nie chce mi się kurwa z nikim gadać

W żołądku zamiast treści - mdłości i boleści
Sarkazmem bez litości twierdzę mogło
By tak częściej być
Zaczekam chwilę i na ile będę w stanie to
Tanie alkohole spożyję na śniadanie
Godzina po godzinie, a potem dzień za dniem
Coraz mniej mam i coraz mniej chcę
Takie życie to gówno!
Wszystko przez Nietzschego
Pod wpływem Stanisławskiego
Nie wybaczam sobie błędów, nie wygaduję bzdur
Biję się z myślami, byle dotrzeć do tych słów
Na własne życzenie z pomocą Stanisławskiego
Atakuję bezdomnego, biorę rozwód z piciem
Wszystko po to
By znów kurwa cieszyć się życiem
Dostrzegam mały problem, w istocie zasadniczy
Rozwód z piciem wziąłem po to
By coś grubszego zaliczyć

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować